Temat już u nas dawno nieaktualny, ale na tyle ciekawy, że nie mogę nie wspomnieć. Nawet z ponad rocznym opóźnieniem ;-)
Kiedyś kiedyś w poście dotyczącym rozwoju wzroku niemowlęcia wspominałam o przygotowaniu mobili. Mobile w ujęciu Montessori są podstawowym i niezwykle istotnym elementem otoczenia niemowlęcia. I, jak wszystko w Montessori, mają konkretny cel rozwojowy. Obserwując mobil dziecko uczy się skupiać wzrok, ćwiczy koncentrację oraz umiejętność wodzenia wzrokiem za poruszającym się przedmiotem. Mobile są piękne, a jednocześnie łatwe do samodzielnego przygotowania w domu.
V doczekał się tylko jednego z podstawowych mobili - ośmiościanów. Przez długi czas cieszył jego i nasze oczy. Bardzo łatwy do samodzielnego przygotowania, dostarcza niezwykle miłych doznań nie tylko niemowlakom. Sama również lubiłam sobie poleżeć i popatrzeć na niego. Był (niestety już) naprawdę piękny!
Mobil ośmiościanów przeznaczony jest dla maluszków w wieku 5-8 tygodni. Jest niezwykle łatwy do wykonania, a końcowy efekt zaskakuje. Składa się z trzech błyszczących ośmiościanów w podstawowych kolorach.
Do wykonania potrzebujemy:
- błyszczące kartony w kolorze niebieskim, czerwonym i złotym (ewentualnie żółtym)
- drewniany drążek
- klej lub taśmę dwustronną
- nożyczki
- żyłkę
- wzór ośmiościanu (do ściągnięcia z internetu)
Wycięty wzór ośmiościanu nanosimy na kolorowe kartony. Wycinamy i zginamy wzdłuż odpowiednich linii. Sklejamy przy pomocy kleju lub taśmy dwustronnej pamiętając, by najpierw dołączyć żyłkę. Zwieszamy na drążku w kolejności niebieski, złoty, czerwony. Złoty powinien być zawieszony odrobinę wyżej od pozostałych.
Zwróćcie uwagę na ten skupiony wzrok!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maluszek (0-1). Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maluszek (0-1). Pokaż wszystkie posty
wtorek, 2 grudnia 2014
wtorek, 22 kwietnia 2014
Domowa farba dla najmłodszych i trochę starszych
zdjęcia pochodzą z czasów, gdy N miała niewiele ponad 4 lata, a S 2,5 roku
Dawno dawno temu, podczas jednych z naszych piątkowych spotkań grupy ED, przygotowaliśmy z dziećmi farby domowym sposobem. Przepis na farby pochodzi z bardzo lubianego przeze mnie bloga The Imagination Tree.
Choć nie zastąpi temper czy nawet zwykłych plakatówek, jest bardzo ciekawa propozycja zabawy dla mniejszych dzieci. Nadaje się nawet dla tych zupełnie najmłodszych, które świat poznają poprzez wybrudzenie siebie i wszystkiego dookoła. Robiona w domu z produktów spożywczych, więc nie ma strachu, jeśli maluszek sobie popróbuje.
Do przygotowania farby potrzebne będą:
* 2 szklanki maki kukurydzianej
* szklanka zimnej wody
* ok 4,5 szklanek wrzątku
* barwniki spożywcze (najlepiej w płynie lub żelu)
Mąkę powoli mieszamy z wodą. Następnie dolewamy wrzątek po szklance i dobrze mieszamy całość. Na początku będzie szło trochę opornie (jeśli bawiliście się kiedyś z cieczą nienewtonowską, poznacie ten opór), ale przy drugiej szklance nagle zacznie iść bardzo łatwo. To jest moment, kiedy może się wydać, że coś nie wyszło, bo nagle całość robi się zupełnie płynna. Tymczasem trzeba dalej dolewać wrzątek i dalej mieszać. W pewnym momencie całość powinna "spuchnąć", nabierając kremowej konsystencji. Mazidło przekładamy do kilku pojemników (w zależności od tego, ile chcemy mieć kolorów), dodajemy barwniki i mieszamy.
W przygotowanie farb warto zaangażować dzieci.
Po wymieszaniu czas na zabawę, proces twórczy, odjazd wyobraźni. Można malować pędzelkami, a można palcami lub nawet stopami. U nas rano było dosyć spokojnie i czysto.
Za to po południu była dalsza część zabawy i tu już Gagatki poszły na całość!
Zwłaszcza S mnie zaskoczył, bo do tego momentu raczej unikał brudzenia się podczas zabawy. Na dodatek do porannych zajęć nie chciał dołączyć, a po południu również rozszalał się dopiero, kiedy N skończyła zabawę. I to nie to, że przy okazji się wybrudził, tylko po prostu cały wysmarował i widać było, że sprawiło mu to przyjemność.
piątek, 4 kwietnia 2014
Hit dla 9-miesięczniaka
A właściwie dwa hity.
Pierwszy - Montessori. No co ja poradzę, że lubię, a moje dzieci tylko mnie utwierdzają w przekonaniu, że to ma sens?
Pudełko z kulą, dzięki któremu dziecko poznaje pojęcie stałości (niezmienności) przedmiotu, a jednocześnie ćwiczy koordynację ręka-oko.
Wygląda niepozornie, cena pewnie niektórych zwala z nóg, ALE jest to zabawka (tfu tfu), która naprawdę potrafi zająć takiego maluszka "na dłużej". Mając oczywiście świadomość, że to "dłużej" w tym wieku to i tak nigdy nie będzie za długo z perspektywy czasowej dorosłego. Natury nie oszukamy. Ale na 10min jednorazowo mam V z głowy, a jednocześnie nie mam po tym akcji "wielkie sprzątanie" jak np. po radosnym buszowaniu w kuchennych szafkach.
Nasze pudełko mamy od Dziadka (gorąco polecam).
Po drugi hit zapraszam do Hiszpanii ;-) Tzn. my go tam dawno dawno temu dla N kupiliśmy i od 4 lat jest niemal w ciągłym użyciu. Uwielbiają go moje trzy potwory i każde dziecko, które przychodzi w odwiedziny. Nie wiem niestety, gdzie takie cudo można dostać w Polsce, ale warto poszukać.
Wieża z kulkami. Idea bardzo zbliżona do pudełka z kulką, ale "rośnie wraz z dzieckiem" (V póki co używa 2-3 spodnich elementów), więc i na dłużej starczy niż pudełko. Wada - niestabilna. Nieskoordynowany V rozwala ją w mgnieniu oka i minie trochę czasu zanim nie będzie potrzebował ciągłej pomocy w naprawianiu (dobrze, że mam w domu starsze Gagatki, które umieją układać wieżę).
edit 19/03/2015: Właśnie zobaczyłam, że Imaginarium otworzyło sklepy w Warszawie, gdyby ktoś był zainteresowany wieżą. Dodam jeszcze, że V (obecnie 20m) już od kilku tygodni sam sobie ją układa - z samą wieżą nie ma problemów, ale jeszcze nie wie, jak ułożyć, by piłeczki wypadały na dole ;-)
ps. Przepraszam za jakość zdjęcia, ale od dziś czasem tak będzie - dzięki temu może uda mi się częściej coś napisać ;-)
Pierwszy - Montessori. No co ja poradzę, że lubię, a moje dzieci tylko mnie utwierdzają w przekonaniu, że to ma sens?
Pudełko z kulą, dzięki któremu dziecko poznaje pojęcie stałości (niezmienności) przedmiotu, a jednocześnie ćwiczy koordynację ręka-oko.
Wygląda niepozornie, cena pewnie niektórych zwala z nóg, ALE jest to zabawka (tfu tfu), która naprawdę potrafi zająć takiego maluszka "na dłużej". Mając oczywiście świadomość, że to "dłużej" w tym wieku to i tak nigdy nie będzie za długo z perspektywy czasowej dorosłego. Natury nie oszukamy. Ale na 10min jednorazowo mam V z głowy, a jednocześnie nie mam po tym akcji "wielkie sprzątanie" jak np. po radosnym buszowaniu w kuchennych szafkach.
Nasze pudełko mamy od Dziadka (gorąco polecam).
Po drugi hit zapraszam do Hiszpanii ;-) Tzn. my go tam dawno dawno temu dla N kupiliśmy i od 4 lat jest niemal w ciągłym użyciu. Uwielbiają go moje trzy potwory i każde dziecko, które przychodzi w odwiedziny. Nie wiem niestety, gdzie takie cudo można dostać w Polsce, ale warto poszukać.
Wieża z kulkami. Idea bardzo zbliżona do pudełka z kulką, ale "rośnie wraz z dzieckiem" (V póki co używa 2-3 spodnich elementów), więc i na dłużej starczy niż pudełko. Wada - niestabilna. Nieskoordynowany V rozwala ją w mgnieniu oka i minie trochę czasu zanim nie będzie potrzebował ciągłej pomocy w naprawianiu (dobrze, że mam w domu starsze Gagatki, które umieją układać wieżę).
edit 19/03/2015: Właśnie zobaczyłam, że Imaginarium otworzyło sklepy w Warszawie, gdyby ktoś był zainteresowany wieżą. Dodam jeszcze, że V (obecnie 20m) już od kilku tygodni sam sobie ją układa - z samą wieżą nie ma problemów, ale jeszcze nie wie, jak ułożyć, by piłeczki wypadały na dole ;-)
![]() |
zdjęcie producenta; www.imaginarium.es ; cena 24,95€ |
ps. Przepraszam za jakość zdjęcia, ale od dziś czasem tak będzie - dzięki temu może uda mi się częściej coś napisać ;-)
środa, 4 grudnia 2013
Prezenty dla niemowlaka
Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami, postanowiłam więc podzielić się z Wami moimi pomysłami na prezenty dla dzieci. Zaczynamy od najmłodszych, czyli co V ma, mieć będzie lub bardzo bym chciała, żeby miał!
Propozycje, wiadomo, będą bardzo subiektywne. Nie znajdziecie na tej liście wypasionych karuzelek, mat z drążkami, pchaczy czy tym podobnych, zdawałoby się typowych, zabawek niemowlęcych. Nie będzie plastikowego szajsu (z małym wyjątkiem), bo od dawna już mam całkowity odrzut i alergię na plastikowe zabawki. Nie będzie też zabawek grająco-śpiewająco-zamęczającomatczyneuszy-hałasujących. Przerabiałam to wszystko ze starszymi dziećmi i nie, dziękuję, wystarczy. Po kilku latach obrastania w zabawki zaczęłam wyznawać zasadę "mniej jest lepiej", co tyczy się ilości zabawek w domu, gabarytów zabawek (wielkim pudłom dla niemowlaków mówimy stanowcze nie!) oraz prostoty zabawek (im zabawka mniej "umie", tym większą frajdę sprawia Gagatkom i tym dłużej się nią bawią).
Co będzie zatem? Bo wygląda, jakbym usunęła z listy wszystkie dostępne zabawki ;-)
milusiowo - bo każdy maluszek lubi, jak mu miękko
kocyk Minky (zdjęcie Jamani Blankets) - bardzo fajne, miękkie i ciepłe kocyki, dostępne w każdym możliwym wzorze i kolorystyce. Dla V uszyłam sama i muszę przyznać, że wyszedł dokładnie taki, jaki chciałam - ciepły, otulający i kocyk, a nie kołderka. Można kupić (wybór sprzedawców w internecie jest ogromny), można uszyć samemu lub można znaleźć kogoś, kto nam uszyje. Kocyk minky to naprawdę świetny prezent!
szmatka przytulanka (zdjęcie La Millou) - pamiętacie furorę, jaką zrobił Pan Metka? Mi się ta zabawka zupełnie nie podoba, ale trzeba przyznać, że ma to, co malutkie dzieci lubią w zabawkach najbardziej - metki! Stąd ostatni krzyk mody - szmatka-przytulanka z metkami, najlepiej w komplecie do kocyka ;-) Dla V uszyłam dwie i są w stałym użyciu.
ręcznie robione zabawki - warto się rozejrzeć nie tylko na pakamerze czy etsy, ale przede wszystkim wśród znajomych, cioć i babć, bo na pewno ktoś posiada maszynę i chęci, by dla naszego maluszka coś uszyć. Obecnie wiele mam odkrywa na nowo szycie, tworząc w zaciszu domowym przeróżne cudeńka. Nawet gagatkową mamę wciągnęło! Jeża ze zdjęcia uszyłam dla V sama i zupełnie nieskromnie dodam, że jest jego ulubioną zabawką!
przytulanka (na zdjęciu pluszowa króliczka Moulin Roty) - choć pluszaki to zwykle zbieracze kurzu i w otoczeniu niemowlaka lepiej nie mieć ich za dużo, to jednak warto, by jednego towarzysza od najmłodszych tygodni dziecko miało. V dostał kaczuszkę od N (z jej ogromnych zbiorów!), a gdyby był dziewczynką, dostały ode mnie tę króliczkę właśnie!
szmatka przytulanka ze zwierzakiem (na zdjęciu zając firmy Teddykompaniet) - chyba mam fazę na zające;-) małe dzieci bardzo często lubią przytulać się do pieluszek tetrowych, często potrzebując ich do zaśnięcia przez długie miesiące lub lata, szmatki przytulanki mogą być estetycznym zamiennikiem takich pieluch
maty - bo maluszek musi się gdzieś bawić
czarno-biała mata firmy White&Black - na fali mody na kontrastowe zabawki
kordełka KateMade - może być używana jako kołdra, pled lub mata do zabawy
mata piankowa (na zdjęciu firmy Skip Hop) - z alfabetem, z numerkami, ze zwierzętami lub w proste wzory, jest z czego wybierać
gryzaki i grzechotki - czyli zabawkowy niezbędnik; V ząbkuje, więc gryzaki muszą być stale pod ręką (tak, wiem, że najlepsza jest obrana marchewka z lodówki, ale przecież nie kupicie dziecku pod choinkę kilograma marchwi;-) )
gryzaki firmy Kaszubebe - subtelne, drewniane, piękne!
biedronka firmy Bajo - do gryzienia i ćwiczenia małych rączek; w sprzedaży dostępne są też różnokolorowe motylki
gryzaki z dzwoneczkiem (na zdjęciu ptaszek Bajo) - wstępnie zakochałam się w zabawkach firmy Bajo (wstępnie, bo dopiero za kilka dni dojadą do nas ich zabawki, m.in. gryzak rybka). Mają gryzaki przeróżnych kształtów (m.in. ptaszki, rybki, jeże, żaby) w różnych kolorach (ja postawiłam na naturalne drewno)
gryzak kość firmy Tommee Tippee - uwaga uwaga, nie(!)drewniany ;-) polecony swego czasu przez jedną z mam na forum rówieśniczym S, zaraz wszystkie kupiłyśmy i chyba w większości byłyśmy zadowolone. Ja byłam w każdym razie, S uwielbiał (a N uwielbiała mu podkradać). Bardzo łatwy do chwytania przez niewprawne rączki, S służył jako gryzak i jako smoczek (bo Gagatki właściwie bezsmoczkowe są). Niestety nasz zaginął w akcji, więc V już testować nie będzie. Dostępny w dwóch stereotypowych wersjach kolorystycznych - niebiesko-zielony oraz różowo-fioletowy
gryzak z korali (na zdjęciu firmy Heimess) - mnie urzekł ten ze zdjęcia, ale wybór gryzaków z korali jest naprawdę szeroki
drewniana grzechotka - szczerze przyznam, że nie wiem, kto jest producentem tej ze zdjęcia, kupiłam w sklepie z materiałami Montessori i bardzo ją lubię
żyrafa Sophie - tej zabawki chyba nie trzeba przestawiać; ani N, ani S Zośki nie mieli. V dostanie na mikołajki, zobaczymy, czy będzie szał
kule firmy Manhattan Toy - drewniana, kolorowa (choć jest też wersja naturalnego drewna) zabawka, idealna dla małych rączek; kule połączone są elastycznym sznurkiem dając możliwość tworzenia różnorodnych wzorów
roller firmy Plan Toys - z dzwoneczkiem w środku, ma zachęcać do raczkowania
różne różności
pierwszy samolot firmy Bajo - lub inne pierwsze pojazdy tej firmy
piłka Oball - lekka, elastyczna, łatwa do chwytania; bardzo fajna zabawka nie tylko dla niemowlaków - starsze Gagatki cały czas zabierają ją V
spiralka (na zdjęciu My First Spiral Mamas&Papas) - zasadniczo chyba na łóżeczko, ale że V w łóżeczko się nie bawi, więc będzie miał do wózka
krówka firmy Lilliputiens - z wibrującą niespodzianką
kózka firmy Ebulobo - nie znam jej (niestety), ale mnie urzekła!
krążki/łańcuch(na zdjęciu firmy Sassy) - bardzo przydatne jako gryzak i do przyczepiania zabawek w wózku/foteliku/leżaczku; mamy bodaj firmy Playgro i jest to jedna z nielicznych plastikowych zabawek, która się ostała podczas zabawkowej czystki, dokonanej przeze mnie przy okazji przeprowadzki
Skwish firmy Manhattan Toy - zabijcie, nie wiem, jak to (ładnie) po polsku nazwać, ale na pewno jest dostępne również w polskich sklepach (choć chyba nie w tej kolorystyce, którą ja wybrałam); V dostanie dopiero na Gwiazdkę; "dopiero", bo zabawka jest dobra już dla 3-miesięcznych maluszków
zawieszki firmy Lamaze - podobają mi się "od zawsze", ale jakoś nigdy nie mieliśmy; jeśli weźmie mnie na zakup jakiejś, zdecydowanie poszukam pandy. I nie dlatego, że jest czarno-biała, to przypadkowo tym razem! Albo mi się w głowie zakodowało ;-)
miękkie piłki z metkami (na zdjęciu firmy Manhattan Toy) - dla V uszyję sama :-)
wieża piramidka firmy Fisher Price - tak, to ten wspomniany we wstępie wyjątek; zabawka genialna w swej prostocie, o minimum tysiącu zastosowań. Mamy ją od dobrych 4 lat i jest niemal bez przerwy w użyciu
książki i muzyka - dla rozwoju ducha
kontrastowe książeczki (na zdjęciu seria Oczami Maluszka) - pamiętacie biblioteczkę V?
harmonijkowa książeczka firmy White&Black - miękka i kontrastowa
harmonijkowa książeczka firmy Tiny Love - dwustronna; gdybym miała kupować, wybrałabym na pewno jedną z tych dwóch
Muzyczne Lektury Obowiązkowe dla Maluszków - 4 płyty z utworami Bacha, Chopina, Mozarta, Vivaldiego
seria Klasyka dla Smyka - seria płyt z muzyką klasyczną dla dzieci; dla nas na spróbowanie kupiłam Zabawę z klasyką, marzą mi się po cichu jeszcze kołysanki z tej serii
Kołysanki Utulanki Magdy Umer i Grzegorza Turnaua - jak dla mnie płyta obowiązkowa w domu, w którym są dzieci; wszystkie Gagatki bardzo lubią jej słuchać, a ja przy niej nauczyłam się kilku kołysanek, które do dziś Gagatkomśpiewam fałszuję na dobranoc
Montessori dla maluszków - pomoce Montessori zwykle porażają swoją ceną, aż chciałoby się oburzyć "Tyle pieniędzy za pudełko z dziurką? Przecież za mniej mogę mieć cały sorter!!!" Niewątpliwie jest to prawda, ALE. No właśnie ale, idea Montessori zakłada izolowanie poziomu trudności w materiałach oraz nieużywanie tych samych materiałów do nauki różnych konceptów. To samo dotyczy montessoriańskich pomocy dla maluszków.
Fakt, są drogie. Ale można poszukać tańszych zamienników. Można zrobić samemu. Wreszcie można poszukać kogoś, kto nam zrobi taniej (np. uśmiechnąć się do bardzo pomocnego Dziadka).
O tych pomocach przeczytacie kiedyś u mnie, ponieważ uznałam, że mimo ceny warto i z V będziemy w odpowiednim czasie kilka z nich testować :-)
mobile Montessori (na zdjęciu od Bella's casa) - do zrobienia samemu lub kupienia np. na etsy
podstawa z pierścieniami w trzech kolorach (na zdjęciu firmy Absorbent Mind)
pudełko z kulą (na zdjęciu firmy Absorbent Mind)
pudełko z cylindrami (na zdjęciu firmy Nienhuis)
podstawa z zielonymi pierścieniami (na zdjęciu firmy Absorbent Mind)
dyski (na zdjęciu firmy Nienhuis)
zestaw maluszka (na zdjęciu firmy Nienhuis)
zestaw maluszka od pinkhouse
Propozycje, wiadomo, będą bardzo subiektywne. Nie znajdziecie na tej liście wypasionych karuzelek, mat z drążkami, pchaczy czy tym podobnych, zdawałoby się typowych, zabawek niemowlęcych. Nie będzie plastikowego szajsu (z małym wyjątkiem), bo od dawna już mam całkowity odrzut i alergię na plastikowe zabawki. Nie będzie też zabawek grająco-śpiewająco-zamęczającomatczyneuszy-hałasujących. Przerabiałam to wszystko ze starszymi dziećmi i nie, dziękuję, wystarczy. Po kilku latach obrastania w zabawki zaczęłam wyznawać zasadę "mniej jest lepiej", co tyczy się ilości zabawek w domu, gabarytów zabawek (wielkim pudłom dla niemowlaków mówimy stanowcze nie!) oraz prostoty zabawek (im zabawka mniej "umie", tym większą frajdę sprawia Gagatkom i tym dłużej się nią bawią).
Co będzie zatem? Bo wygląda, jakbym usunęła z listy wszystkie dostępne zabawki ;-)
Moja propozycja na prezenty dla dzieci w wieku 0-12 miesięcy:
milusiowo - bo każdy maluszek lubi, jak mu miękko
kocyk Minky (zdjęcie Jamani Blankets) - bardzo fajne, miękkie i ciepłe kocyki, dostępne w każdym możliwym wzorze i kolorystyce. Dla V uszyłam sama i muszę przyznać, że wyszedł dokładnie taki, jaki chciałam - ciepły, otulający i kocyk, a nie kołderka. Można kupić (wybór sprzedawców w internecie jest ogromny), można uszyć samemu lub można znaleźć kogoś, kto nam uszyje. Kocyk minky to naprawdę świetny prezent!
szmatka przytulanka (zdjęcie La Millou) - pamiętacie furorę, jaką zrobił Pan Metka? Mi się ta zabawka zupełnie nie podoba, ale trzeba przyznać, że ma to, co malutkie dzieci lubią w zabawkach najbardziej - metki! Stąd ostatni krzyk mody - szmatka-przytulanka z metkami, najlepiej w komplecie do kocyka ;-) Dla V uszyłam dwie i są w stałym użyciu.
ręcznie robione zabawki - warto się rozejrzeć nie tylko na pakamerze czy etsy, ale przede wszystkim wśród znajomych, cioć i babć, bo na pewno ktoś posiada maszynę i chęci, by dla naszego maluszka coś uszyć. Obecnie wiele mam odkrywa na nowo szycie, tworząc w zaciszu domowym przeróżne cudeńka. Nawet gagatkową mamę wciągnęło! Jeża ze zdjęcia uszyłam dla V sama i zupełnie nieskromnie dodam, że jest jego ulubioną zabawką!
przytulanka (na zdjęciu pluszowa króliczka Moulin Roty) - choć pluszaki to zwykle zbieracze kurzu i w otoczeniu niemowlaka lepiej nie mieć ich za dużo, to jednak warto, by jednego towarzysza od najmłodszych tygodni dziecko miało. V dostał kaczuszkę od N (z jej ogromnych zbiorów!), a gdyby był dziewczynką, dostały ode mnie tę króliczkę właśnie!
szmatka przytulanka ze zwierzakiem (na zdjęciu zając firmy Teddykompaniet) - chyba mam fazę na zające;-) małe dzieci bardzo często lubią przytulać się do pieluszek tetrowych, często potrzebując ich do zaśnięcia przez długie miesiące lub lata, szmatki przytulanki mogą być estetycznym zamiennikiem takich pieluch
maty - bo maluszek musi się gdzieś bawić
czarno-biała mata firmy White&Black - na fali mody na kontrastowe zabawki
kordełka KateMade - może być używana jako kołdra, pled lub mata do zabawy
mata piankowa (na zdjęciu firmy Skip Hop) - z alfabetem, z numerkami, ze zwierzętami lub w proste wzory, jest z czego wybierać
gryzaki i grzechotki - czyli zabawkowy niezbędnik; V ząbkuje, więc gryzaki muszą być stale pod ręką (tak, wiem, że najlepsza jest obrana marchewka z lodówki, ale przecież nie kupicie dziecku pod choinkę kilograma marchwi;-) )
gryzaki firmy Kaszubebe - subtelne, drewniane, piękne!
biedronka firmy Bajo - do gryzienia i ćwiczenia małych rączek; w sprzedaży dostępne są też różnokolorowe motylki
gryzaki z dzwoneczkiem (na zdjęciu ptaszek Bajo) - wstępnie zakochałam się w zabawkach firmy Bajo (wstępnie, bo dopiero za kilka dni dojadą do nas ich zabawki, m.in. gryzak rybka). Mają gryzaki przeróżnych kształtów (m.in. ptaszki, rybki, jeże, żaby) w różnych kolorach (ja postawiłam na naturalne drewno)
gryzak kość firmy Tommee Tippee - uwaga uwaga, nie(!)drewniany ;-) polecony swego czasu przez jedną z mam na forum rówieśniczym S, zaraz wszystkie kupiłyśmy i chyba w większości byłyśmy zadowolone. Ja byłam w każdym razie, S uwielbiał (a N uwielbiała mu podkradać). Bardzo łatwy do chwytania przez niewprawne rączki, S służył jako gryzak i jako smoczek (bo Gagatki właściwie bezsmoczkowe są). Niestety nasz zaginął w akcji, więc V już testować nie będzie. Dostępny w dwóch stereotypowych wersjach kolorystycznych - niebiesko-zielony oraz różowo-fioletowy
gryzak z korali (na zdjęciu firmy Heimess) - mnie urzekł ten ze zdjęcia, ale wybór gryzaków z korali jest naprawdę szeroki
drewniana grzechotka - szczerze przyznam, że nie wiem, kto jest producentem tej ze zdjęcia, kupiłam w sklepie z materiałami Montessori i bardzo ją lubię
żyrafa Sophie - tej zabawki chyba nie trzeba przestawiać; ani N, ani S Zośki nie mieli. V dostanie na mikołajki, zobaczymy, czy będzie szał
kule firmy Manhattan Toy - drewniana, kolorowa (choć jest też wersja naturalnego drewna) zabawka, idealna dla małych rączek; kule połączone są elastycznym sznurkiem dając możliwość tworzenia różnorodnych wzorów
roller firmy Plan Toys - z dzwoneczkiem w środku, ma zachęcać do raczkowania
różne różności
pierwszy samolot firmy Bajo - lub inne pierwsze pojazdy tej firmy
piłka Oball - lekka, elastyczna, łatwa do chwytania; bardzo fajna zabawka nie tylko dla niemowlaków - starsze Gagatki cały czas zabierają ją V
spiralka (na zdjęciu My First Spiral Mamas&Papas) - zasadniczo chyba na łóżeczko, ale że V w łóżeczko się nie bawi, więc będzie miał do wózka
krówka firmy Lilliputiens - z wibrującą niespodzianką
kózka firmy Ebulobo - nie znam jej (niestety), ale mnie urzekła!
krążki/łańcuch(na zdjęciu firmy Sassy) - bardzo przydatne jako gryzak i do przyczepiania zabawek w wózku/foteliku/leżaczku; mamy bodaj firmy Playgro i jest to jedna z nielicznych plastikowych zabawek, która się ostała podczas zabawkowej czystki, dokonanej przeze mnie przy okazji przeprowadzki
Skwish firmy Manhattan Toy - zabijcie, nie wiem, jak to (ładnie) po polsku nazwać, ale na pewno jest dostępne również w polskich sklepach (choć chyba nie w tej kolorystyce, którą ja wybrałam); V dostanie dopiero na Gwiazdkę; "dopiero", bo zabawka jest dobra już dla 3-miesięcznych maluszków
zawieszki firmy Lamaze - podobają mi się "od zawsze", ale jakoś nigdy nie mieliśmy; jeśli weźmie mnie na zakup jakiejś, zdecydowanie poszukam pandy. I nie dlatego, że jest czarno-biała, to przypadkowo tym razem! Albo mi się w głowie zakodowało ;-)
miękkie piłki z metkami (na zdjęciu firmy Manhattan Toy) - dla V uszyję sama :-)
wieża piramidka firmy Fisher Price - tak, to ten wspomniany we wstępie wyjątek; zabawka genialna w swej prostocie, o minimum tysiącu zastosowań. Mamy ją od dobrych 4 lat i jest niemal bez przerwy w użyciu
książki i muzyka - dla rozwoju ducha
kontrastowe książeczki (na zdjęciu seria Oczami Maluszka) - pamiętacie biblioteczkę V?
harmonijkowa książeczka firmy White&Black - miękka i kontrastowa
harmonijkowa książeczka firmy Tiny Love - dwustronna; gdybym miała kupować, wybrałabym na pewno jedną z tych dwóch
Muzyczne Lektury Obowiązkowe dla Maluszków - 4 płyty z utworami Bacha, Chopina, Mozarta, Vivaldiego
seria Klasyka dla Smyka - seria płyt z muzyką klasyczną dla dzieci; dla nas na spróbowanie kupiłam Zabawę z klasyką, marzą mi się po cichu jeszcze kołysanki z tej serii
Kołysanki Utulanki Magdy Umer i Grzegorza Turnaua - jak dla mnie płyta obowiązkowa w domu, w którym są dzieci; wszystkie Gagatki bardzo lubią jej słuchać, a ja przy niej nauczyłam się kilku kołysanek, które do dziś Gagatkom
Montessori dla maluszków - pomoce Montessori zwykle porażają swoją ceną, aż chciałoby się oburzyć "Tyle pieniędzy za pudełko z dziurką? Przecież za mniej mogę mieć cały sorter!!!" Niewątpliwie jest to prawda, ALE. No właśnie ale, idea Montessori zakłada izolowanie poziomu trudności w materiałach oraz nieużywanie tych samych materiałów do nauki różnych konceptów. To samo dotyczy montessoriańskich pomocy dla maluszków.
Fakt, są drogie. Ale można poszukać tańszych zamienników. Można zrobić samemu. Wreszcie można poszukać kogoś, kto nam zrobi taniej (np. uśmiechnąć się do bardzo pomocnego Dziadka).
O tych pomocach przeczytacie kiedyś u mnie, ponieważ uznałam, że mimo ceny warto i z V będziemy w odpowiednim czasie kilka z nich testować :-)
mobile Montessori (na zdjęciu od Bella's casa) - do zrobienia samemu lub kupienia np. na etsy
podstawa z pierścieniami w trzech kolorach (na zdjęciu firmy Absorbent Mind)
pudełko z kulą (na zdjęciu firmy Absorbent Mind)
pudełko z cylindrami (na zdjęciu firmy Nienhuis)
podstawa z zielonymi pierścieniami (na zdjęciu firmy Absorbent Mind)
dyski (na zdjęciu firmy Nienhuis)
zestaw maluszka (na zdjęciu firmy Nienhuis)
zestaw maluszka od pinkhouse
Subskrybuj:
Posty (Atom)