Ostatnimi czasy uczyliśmy się trochę o grzybach i w ramach "projektu" stworzyliśmy naszą domową wersję gry "Grzybobranie".
Tej gry chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Poruszamy się pionkami po lesie i zbieramy grzyby. A w naszej wersji również jagody, jeżyny i polne kwiaty na bukiet. Gagatki polubiły grę bardzo bardzo, a ja jestem dodatkowo zadowolona, ponieważ udało mi się przemycić trochę arytmetyki.
Planszę przygotowaliśmy z pomocą kredek i malutkich elementów Lego. Zawiera ok. 100 pól, na których możemy albo zbierać dary lasu, albo wyciągnąć kartę specjalnego wydarzenia, albo nic się nie dzieje. Pola pokolorowałam wg przyjętego kodu, żeby łatwiej było rozstawiać grzyby na planszy.
Nasze grzyby i inne dary lasu uzależnione były od mocno ograniczonej obecnie dostępności klocków. Mając przygotowane elementy, mogliśmy rozplanować pola planszy. Początkowo chciałam, żeby to Gagatki pokolorowały planszę, ale N była zajęta tworzeniem swojej własnej leśnej gry, a S nie rysuje nic poza pojazdami, więc się na mnie wypiął. Moje zdolności rysunkowe są gorsze od nieistniejących, uprzejmie proszę więc o skupienie uwagi na innych aspektach tego wspaniałego pomysłu ;-)
Grzyby, owoce, kwiaty
Jak wspomniałam wyżej, grzyby zrobiliśmy z małych klocków Lego. W trakcie wyprawy gracze zbierają zarówno te dobre, jak i niedobre grzyby, dzięki czemu uzyskujemy punkty dodatnie oraz ujemne. Jako pionków używamy Lego minifigurek.
Punkty dodatnie:
borowik +6
podgrzybek +5
maślak +3
duża kurka +3
mała kurka +2
jeżyny +2
jagody +1
kwiaty +1
Punkty ujemne:
muchomor -3
lisówka pomarańczowa (fałszywa kurka) -2
goryczak żołciowy -1
Karty zdarzeń specjalnych
Na kilku miejscach czekają na graczy karty zdarzeń specjalnych, znowuż pozytywnych lub negatywnych - dodatkowy ruch lub strata kolejki, przesunięcie pionka kilka pól do przodu lub do tyłu oraz dodatkowe punkty.
Dodatkowe zasady
Na jednym polu znajduje się purchawka, za którą gracz dostaje +2 punkty, ale traci kolejkę.
Pierwszy gracz, który dojdzie do mety dostaje dodatkowe +3 punkty, a w przypadku gry na minimum 3 osoby, drugi gracz dostaje +1 punkt.
Na koniec punkty są podliczane, a zwycięzca otrzymuje tytuł Króla Lasu.
Grzyby trujące i niejadalne
Zdaję sobie sprawę, że część osób wolałaby grać bez zbierania grzybów trujących i niejadalnych (bo w rzeczywistości takich przecież nie zbieramy). Zdecydowałam się na ich dołączenie, żeby wprowadzić odejmowanie w punktacji. Tylko i aż tyle.
Jako dziecko często zbierałam grzyby, znam podstawowe zasady bezpieczeństwa i od dawna wpajam Gagatkom, żeby nawet nie dotykały grzyba, którego nie jestesmy pewni. Jestem więc spokojna, że nic im się w lesie nie pomiesza. Poza tym my naprawdę rzadko w lesie na grzybach bywamy. Niestety.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą las. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą las. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 12 lipca 2016
czwartek, 15 października 2015
Wojciech Gil opowiada "O Lesie"
No to jest! 3. edycja wspaniałego projektu Przygody z książką. U nas niestety z poślizgiem i nie do końca tak, jak planowałam, ale jest!
Już od dawna książka popularnonaukowa dla dzieci nie zachwyciła mnie tak bardzo. Zawsze mam jakieś "ale", często tych "ale" jest bardzo dużo. Tymczasem "O Lesie" jest tak pięknie wydana, tak ciekawie napisana, że od razu stała się jedną z naszych ulubionych książek.
N dostała ją od babci. Babcię tak urzekła miłość N do lasu i jej zainteresowanie tematyką leśną, że pobiegła poszukać czegoś ciekawego dla wnuczki. I taką oto perłę znalazła!
Z okładki "książka dla całej rodziny" i to prawda - zachwyca dzieci, zachwyca rodziców i zachwyca dziadków. Zachwyciła każdego, kto dostał ją do ręki. To jedna z tych książek, po które sięgniemy nie tylko podczas nauki, ale i "ot tak", żeby poczytać o czymś ciekawym.
A dziś pokażę ja Wam :)
Plusy:
- przepięknie wydana, dopracowana w każdym szczególe
- cudowne, realistyczne zdjęcia
- ciekawe informacje przekazywane przez leśnika-pasjonata
- szeroka tematyka - oprócz typowych informacji o florze i faunie leśnej znajdziemy tematy: po co nam las, typy lasów na świecie, jak powstają lasy, praca leśnika, ochrona i pielęgnacja lasu, zagrożenia i wiele innych.
Minusy:
- jest zdecydowanie... za krótka! Takiego skarbu chciałoby się przynajmniej 3x tyle! Ale niech Was nie zwiedzie ten punkt - książka liczy dobrze ponad 100 stron. No po prostu musiałam jakiś minus znaleźć, prawda?
Zresztą popatrzcie sami!
W tej serii wydawniczej ukazały się również 4 inne tytuły - O ptakach mamy (rowniez od babci), jeśli przypadkiem pokazywaliście gdzieś pozostałe, zostawcie koniecznie link w komentarzu!
Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką - popatrzcie, co inne mamy przygotowały z tej okazji!
Już od dawna książka popularnonaukowa dla dzieci nie zachwyciła mnie tak bardzo. Zawsze mam jakieś "ale", często tych "ale" jest bardzo dużo. Tymczasem "O Lesie" jest tak pięknie wydana, tak ciekawie napisana, że od razu stała się jedną z naszych ulubionych książek.
N dostała ją od babci. Babcię tak urzekła miłość N do lasu i jej zainteresowanie tematyką leśną, że pobiegła poszukać czegoś ciekawego dla wnuczki. I taką oto perłę znalazła!
Z okładki "książka dla całej rodziny" i to prawda - zachwyca dzieci, zachwyca rodziców i zachwyca dziadków. Zachwyciła każdego, kto dostał ją do ręki. To jedna z tych książek, po które sięgniemy nie tylko podczas nauki, ale i "ot tak", żeby poczytać o czymś ciekawym.
A dziś pokażę ja Wam :)
Plusy:
- przepięknie wydana, dopracowana w każdym szczególe
- cudowne, realistyczne zdjęcia
- ciekawe informacje przekazywane przez leśnika-pasjonata
- szeroka tematyka - oprócz typowych informacji o florze i faunie leśnej znajdziemy tematy: po co nam las, typy lasów na świecie, jak powstają lasy, praca leśnika, ochrona i pielęgnacja lasu, zagrożenia i wiele innych.
Minusy:
- jest zdecydowanie... za krótka! Takiego skarbu chciałoby się przynajmniej 3x tyle! Ale niech Was nie zwiedzie ten punkt - książka liczy dobrze ponad 100 stron. No po prostu musiałam jakiś minus znaleźć, prawda?
Zresztą popatrzcie sami!
Ach, te zdjęcia!!! |
![]() |
Dopracowana w każdym szczególe - nawet numery stron mają w tle korę brzozy |
![]() |
Pełna informacji podanych w bardzo interesujący sposób |
W tej serii wydawniczej ukazały się również 4 inne tytuły - O ptakach mamy (rowniez od babci), jeśli przypadkiem pokazywaliście gdzieś pozostałe, zostawcie koniecznie link w komentarzu!
Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką - popatrzcie, co inne mamy przygotowały z tej okazji!
czwartek, 12 lutego 2015
Zaklinamy zimę cz.1
Ponieważ kolejny rok z rzędu śnieg oglądamy tylko na zdjęciach, postanowiłam zaprosić zimę do domu. Raz na kilka dni przygotowuję dla Gagatków nową zimową zabawę. Kilka z nich chciałam Wam dzisiaj pokazać. Pierwotnie post wyszedł mi bardzo długi, dlatego postanowiłam podzielić go na dwie części. Wkrótce zaklinania zimy ciąg dalszy!
Arktyka na podświetlanym stoliku
Pomysł żywcem ściągnięty z bloga And next comes L. Ponieważ miałam wszystkie elementy w domu, nawet nie siliłam się na kreatywność. Za śnieg posłużyła ocieplina/wypełnienie do kocyków, morze ułożyłam z białych i niebieskich szklanych kamyków, całość dopełniłam figurkami z arktycznej tuby Safari oraz posypałam cekinami-śnieżynkami.
Jak może pamiętacie, nasz stolik świeci na różne kolory - przy tej zabawie prym wiodło światło białe i niebieskie.
Zimowy las
Do stworzenia tej scenerii wykorzystałam materiał minky, choinki z drucików kreatywnych (jedna z naszych świątecznych dekoracji), patyki, figurki lisa, zająca i karibu z arktycznej tuby Safari oraz niebieski celofan i szklane kamyki na jezioro.
Zimowa ciasto-plasto
Aksamitna masa plastyczna, na którą przepis znalazłam na blogu Laughing kids learn. Potrzeba do niej tylko dwóch składników, a ugniatanie spokojnie można zostawić dzieciom - nawet S, który siły w dłoniach ma mało, zagniótł ją bez problemu. Nam wyszło bardzo mało, bo w trakcie robienia okazało się, że mamy tylko pół szklanki odżywki do włosów. Ale tego mało i tak wystarczyłona zrobienie burdelu na cały salon (że też ja nie uczę się na błędach) do dobrej zabawy.
2 szklanki odżywki do włosów (najtańszej) mieszamy ze szklanką mąki kukurydzianej. Można dodać brokatu dla bardziej błyszczącego efektu, ja niestety zapomniałam. Dałam za to Gagatkom do masy sztuczny śnieg, białą fasolę, kilka figurek z tuby Safari oraz błękitne szklane kamyki.
Arktyka na podświetlanym stoliku
Pomysł żywcem ściągnięty z bloga And next comes L. Ponieważ miałam wszystkie elementy w domu, nawet nie siliłam się na kreatywność. Za śnieg posłużyła ocieplina/wypełnienie do kocyków, morze ułożyłam z białych i niebieskich szklanych kamyków, całość dopełniłam figurkami z arktycznej tuby Safari oraz posypałam cekinami-śnieżynkami.
Jak może pamiętacie, nasz stolik świeci na różne kolory - przy tej zabawie prym wiodło światło białe i niebieskie.
Zimowy las
Do stworzenia tej scenerii wykorzystałam materiał minky, choinki z drucików kreatywnych (jedna z naszych świątecznych dekoracji), patyki, figurki lisa, zająca i karibu z arktycznej tuby Safari oraz niebieski celofan i szklane kamyki na jezioro.
Zimowa ciasto-plasto
Aksamitna masa plastyczna, na którą przepis znalazłam na blogu Laughing kids learn. Potrzeba do niej tylko dwóch składników, a ugniatanie spokojnie można zostawić dzieciom - nawet S, który siły w dłoniach ma mało, zagniótł ją bez problemu. Nam wyszło bardzo mało, bo w trakcie robienia okazało się, że mamy tylko pół szklanki odżywki do włosów. Ale tego mało i tak wystarczyło
2 szklanki odżywki do włosów (najtańszej) mieszamy ze szklanką mąki kukurydzianej. Można dodać brokatu dla bardziej błyszczącego efektu, ja niestety zapomniałam. Dałam za to Gagatkom do masy sztuczny śnieg, białą fasolę, kilka figurek z tuby Safari oraz błękitne szklane kamyki.
zapraszam również na post zaklinamy zimę cz.2
piątek, 3 października 2014
Niezwykła książka o leśnych zwierzętach
Z lekkim poślizgiem przyłączam się do kolejnego projektu międzyblogowego (jakbym mało roboty miała!). O jego szczegółach możecie przeczytać u pomysłodawczyni - Dzika Jabłoń.
Na początek chciałam Wam pokazać niezwykłą książkę o zwierzętach leśnych. Niezwykłą, ponieważ jest dostępna tylko w jednym egzemplarzu, pilnie przeze mnie strzeżonym. Niezwykłą, ponieważ wykonała ją 4,5-letnia wówczas N. Niezwykłą, ponieważ pokazuje, jak piękny jest dziecięcy umysł i jak wielkie są jego możliwości. Uwielbiam tę książkę! Mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu :-)
Jej historia jest bardzo prosta. Szykowałam jakieś materiały dla Gagatków i zapytałam N, czy nie chciałaby porysować ze mną. Akurat byliśmy na etapie nauki o lesie. N wzięła wybrane figurki zwierząt leśnych i z dużym zaangażowaniem zaczęła rysować. To ona postanowiła, że stworzy książkę (taką do nauki, dla S) i co się w niej znajdzie. Wybierała zwierzęta, szkicowała, kolorowała. Aż jej się ręka zmęczyła, ale chciała książkę skończyć. Niektóre obrazki są dopieszczone, inne niedbałe.
Na większości stron znajdują się zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Ale jest jedna strona, która szczególnie przykuwa uwagę i która sprawia, że nie jest to po prostu kolejny zbiór dziecięcych rysunków. To obrazek przedstawiający układ pokarmowy jelenia, zainspirowany ilustracjami z książki "Zjedz to sam" Aleksandry i Daniela Mizielińskich. Rozumiecie już, dlaczego ta książka tak mnie zachwyca?
Na początek chciałam Wam pokazać niezwykłą książkę o zwierzętach leśnych. Niezwykłą, ponieważ jest dostępna tylko w jednym egzemplarzu, pilnie przeze mnie strzeżonym. Niezwykłą, ponieważ wykonała ją 4,5-letnia wówczas N. Niezwykłą, ponieważ pokazuje, jak piękny jest dziecięcy umysł i jak wielkie są jego możliwości. Uwielbiam tę książkę! Mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu :-)
Jej historia jest bardzo prosta. Szykowałam jakieś materiały dla Gagatków i zapytałam N, czy nie chciałaby porysować ze mną. Akurat byliśmy na etapie nauki o lesie. N wzięła wybrane figurki zwierząt leśnych i z dużym zaangażowaniem zaczęła rysować. To ona postanowiła, że stworzy książkę (taką do nauki, dla S) i co się w niej znajdzie. Wybierała zwierzęta, szkicowała, kolorowała. Aż jej się ręka zmęczyła, ale chciała książkę skończyć. Niektóre obrazki są dopieszczone, inne niedbałe.
Na większości stron znajdują się zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Ale jest jedna strona, która szczególnie przykuwa uwagę i która sprawia, że nie jest to po prostu kolejny zbiór dziecięcych rysunków. To obrazek przedstawiający układ pokarmowy jelenia, zainspirowany ilustracjami z książki "Zjedz to sam" Aleksandry i Daniela Mizielińskich. Rozumiecie już, dlaczego ta książka tak mnie zachwyca?
Subskrybuj:
Posty (Atom)