W sobotę pojechaliśmy na stację Paddington szukać pomnika misia, a przy okazji poszukaliśmy kolejnych statuetek. W okolicy stacji Paddington jest ich aż 8!
Pierwsza z nich znajduje się na stacji - oryginalny Miś Paddington, zaprojektowany przez autora opowiadań o Paddingtonie, pana Michaela Bonda.
Druga znajduje się na skwerze Norfolk Gardens - Paddingtonscape.
Kolejny miś na naszej trasie to kolorowy Futuristic Robot Bear. Ta statuetka była dla mnie zaskoczeniem - na zdjęciu nie zachwyca, na żywo jest naprawdę wesoła i pełna uroku.
Miś misiem, ale Gagatki ciągnęło do fontanny, w której koniecznie chcieli się wykąpać. V nawet zdołał zmoczyć prawie całe spodnie. Nieważne, że jest późna jesień. Trzeba też było przystanąć przy kaczkach i niemal każdej łodzi zacumowanej w kanale.
Następny miś - Bearing Up - również był dla nas miłym zaskoczeniem. Na zdjęciach widać, że jest po prostu niebieski. To, czego nie widać, to to, że pokryty jest czymś weluropodonym, dzięki czemu jest bardzo miękki, wręcz aksamitny w dotyku.
Za rogiem czekał kolejny miś - Brick Bear.
Koło misia trzeba było przejść na drugą stronę kanału, niemal wprost na wyjście z metra linii Hammersmith & City. Obok wejścia stoi kolejny miś - The Mayor of Paddington oraz...
...wodna księgarnia, czyli boat bookshop, na której dodatkowo odbywał się mini-koncert na trąbce. Niezwykle klimatyczne miejsce - zmierzch, światła ulicznych latarni, łodzie na kanale, smród palonego (na łodziach) węgla i spokojny jazz w uszach!
Na pobliskim placu Sheldon Square odnaleźliśmy ostatniego tego dnia misia - Texting Paddington. Na co dzień można (chyba...) do niego podejść, ale trafiliśmy na instalację choinki i miś stał odgrodzony (ku rozpaczy N).
Na koniec spaceru udaliśmy się do Małej Wenecji. Tam, w Rembrandt Gardens, stoi jeszcze jedna statuetka, na którą się nastawialiśmy. Niestety wyszliśmy z domu dość późno, a i straciliśmy całą masę czasu w restauracji podczas obiadu. W rezultacie odnalezienie statuetki oraz zaplanowany na ten dzień rejs wodnym tramwajem musieliśmy przełożyć na kiedy indziej.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Brytania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Brytania. Pokaż wszystkie posty
środa, 3 grudnia 2014
poniedziałek, 1 grudnia 2014
Śladami Misia Paddingtona cz.2
Jesteśmy po drugiej już wielkiej wyprawie w poszukiwaniu Misiów Paddingtonów (część 1. przeczytacie tu). Tym razem udało nam się odnaleźć aż 8 z nich! Choć do jednego będziemy musieli wrócić, ale o tym za chwilę.
Dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania Museum of Childhood (relacja z wizyty w muzeum wkrótce!). Przed wejściem do niego stoi pierwszy odnaleziony tego dnia miś - Toggle. Jest on mocno inny od pozostałych, a jego kształt jest ukłonem w stronę... guzików od płaszcza Misia Paddingtona :-) Prosta drewniana zabawka ma odzwierciedlać beztroskę oraz radość dzieciństwa.
Następnie pojechaliśmy w okolice Oxford Street, gdzie odnaleźliśmy drugiego misia - Little Bear Blue. Niby zwykły, a niezwykły, bo ozdobiony delikatnymi migoczącymi światełkami. "On świeci!" z zachwytem wykrzyknął S.
Nieopodal stoi kolejny miś - Parka Paddington, zaprojektowany przez Liama Gallaghera.
Kolejny miś znajduje się w bardzo niebezpiecznym dla portfela rodzica miejscu - w sklepie Hamleys przy Regent's Street, Bearer of Gifts.
Po długim poranku trzeba było się posilić. Po obiedzie odnaleźliśmy następnego misia - Bearodiversity.
Po czym poszliśmy na kawę i deser do Rainforest Cafe. To był nasz drugi raz w tym miejscu i zdecydowanie o jeden raz za dużo.
Po kawiarni rozstaliśmy się z częścią wycieczki (bo tego dnia było nas więcej poszukiwaczy!), która musiała wracać do domu. A Gagatki chciały szukać kolejnych misiów! Poszliśmy więc na Piccadilly Circus, gdzie odnaleźliśmy kolejnego misia - Paddington the Explorer, ależ on mi się spodobał! Miś obieżyświat, co i Polskę odwiedził :-)
Z Piccadilly poszliśmy na Leicester Square w poszukiwaniu misia Blush (projekt Nicole Kidman). Niestety spotkał nas zawód, bo do misia nie dało rady podejść - teren placu zamykany jest o zmierzchu. Musieliśmy zadowolić się oglądaniem go z daleka i na dodatek z tyłu. To ten miś, do którego chcemy wrócić. Zwłaszcza, że wokół niego wyrosły piękne karuzele...
Przy Piccadilly i Leicester Square natknęliśmy się na inne ciekawe figury, o których czytałam, ale... zapomniałam! A szkoda, bo to konik S jest! Sculpture trails to projekt współorganizowany przez Transport of London oraz Museum of Transport obchodzących rok 2014 jako rok autobusów (2014 Year of the Bus). To 40 statuetek autobusów zaprojektowanych przez bardziej i mniej znanych artystów, które zostały rozstawione w różnych częściach Londynu. Brzmi znajomo, prawda? Niestety projekt zbiegł się w czasie z promocją Misia Paddingtona, więc już wszystkich autobusów szukać nie będziemy. Zwłaszcza, że jedna z tras to trasa, którą dopiero co przeszliśmy (pisałam o niej tu). Ale może ktoś z Was, kto odwiedza Londyn, będzie zainteresowany? Szczegóły i trasy tutaj.
Na koniec poszliśmy jeszcze na Trafalgar Square, gdzie odnaleźliśmy ostatniego tego dnia misia - The Bear of London, zaprojektowanego przez Borisa Johnsona, burmistrza Londynu. To ulubiony miś S, choć N i mnie również chwycił za serce. S twierdzi, że to jest jego miś :-) A wszystko za sprawą walizki-autobusu (wspomniałam, że to konik S, prawda?), do której sięprzytulił przykleił i się odkleić nie chciał.
A później już prosto do metra i do domu...
Dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania Museum of Childhood (relacja z wizyty w muzeum wkrótce!). Przed wejściem do niego stoi pierwszy odnaleziony tego dnia miś - Toggle. Jest on mocno inny od pozostałych, a jego kształt jest ukłonem w stronę... guzików od płaszcza Misia Paddingtona :-) Prosta drewniana zabawka ma odzwierciedlać beztroskę oraz radość dzieciństwa.
Następnie pojechaliśmy w okolice Oxford Street, gdzie odnaleźliśmy drugiego misia - Little Bear Blue. Niby zwykły, a niezwykły, bo ozdobiony delikatnymi migoczącymi światełkami. "On świeci!" z zachwytem wykrzyknął S.
Nieopodal stoi kolejny miś - Parka Paddington, zaprojektowany przez Liama Gallaghera.
Kolejny miś znajduje się w bardzo niebezpiecznym dla portfela rodzica miejscu - w sklepie Hamleys przy Regent's Street, Bearer of Gifts.
Po długim poranku trzeba było się posilić. Po obiedzie odnaleźliśmy następnego misia - Bearodiversity.
Po czym poszliśmy na kawę i deser do Rainforest Cafe. To był nasz drugi raz w tym miejscu i zdecydowanie o jeden raz za dużo.
Po kawiarni rozstaliśmy się z częścią wycieczki (bo tego dnia było nas więcej poszukiwaczy!), która musiała wracać do domu. A Gagatki chciały szukać kolejnych misiów! Poszliśmy więc na Piccadilly Circus, gdzie odnaleźliśmy kolejnego misia - Paddington the Explorer, ależ on mi się spodobał! Miś obieżyświat, co i Polskę odwiedził :-)
rozmazane, ale tak ładnie było... |
Z Piccadilly poszliśmy na Leicester Square w poszukiwaniu misia Blush (projekt Nicole Kidman). Niestety spotkał nas zawód, bo do misia nie dało rady podejść - teren placu zamykany jest o zmierzchu. Musieliśmy zadowolić się oglądaniem go z daleka i na dodatek z tyłu. To ten miś, do którego chcemy wrócić. Zwłaszcza, że wokół niego wyrosły piękne karuzele...
Przy Piccadilly i Leicester Square natknęliśmy się na inne ciekawe figury, o których czytałam, ale... zapomniałam! A szkoda, bo to konik S jest! Sculpture trails to projekt współorganizowany przez Transport of London oraz Museum of Transport obchodzących rok 2014 jako rok autobusów (2014 Year of the Bus). To 40 statuetek autobusów zaprojektowanych przez bardziej i mniej znanych artystów, które zostały rozstawione w różnych częściach Londynu. Brzmi znajomo, prawda? Niestety projekt zbiegł się w czasie z promocją Misia Paddingtona, więc już wszystkich autobusów szukać nie będziemy. Zwłaszcza, że jedna z tras to trasa, którą dopiero co przeszliśmy (pisałam o niej tu). Ale może ktoś z Was, kto odwiedza Londyn, będzie zainteresowany? Szczegóły i trasy tutaj.
Na koniec poszliśmy jeszcze na Trafalgar Square, gdzie odnaleźliśmy ostatniego tego dnia misia - The Bear of London, zaprojektowanego przez Borisa Johnsona, burmistrza Londynu. To ulubiony miś S, choć N i mnie również chwycił za serce. S twierdzi, że to jest jego miś :-) A wszystko za sprawą walizki-autobusu (wspomniałam, że to konik S, prawda?), do której się
A później już prosto do metra i do domu...
wtorek, 25 listopada 2014
Śladami Misia Paddingtona cz.1
Listopad i grudzień to dla nas czas z Misiem Paddingtonem. Już od jakiegoś czasu chciałam zaznajomić z nim Gagatki, a tak się cudownie złożyło, że za kilka dni wchodzi do kin najnowszy film "Paddington".
W ramach promocji filmu w różnych częściach Londynu ustawiono 50 statuetek misia, zaprojektowanych przez artystów i celebrytów z całego świata. Rozmieszczone są w ten sposób, że zwiedzając Londyn natykamy się na misie lub szukając misiów zwiedzamy przy okazji Londyn. W planowaniu poszukiwań wspomaga nas oficjalna strona, na której znajduje się kilka propozycji tras oraz dokładne informacje, gdzie znajduje się który miś. Można również wydrukować mapę (Gagatki dostały po własnym egzemplarzu), na której można zaznaczać kolejne odnalezione misie. Mamy nadzieję odnaleźć wszystkie!!! A przynajmniej zdecydowana większość ;-)
Ciekawostka dla odwiedzających Londyn w najbliższym czasie - jest specjalny konkurs, w którym można wygrać "podróż powrotną" do Londynu, szczegóły konkursu znajdziecie tutaj.
Na naszym koncie znajduje się już kilka odnalezionych misiów. Na pierwszy ogień wybrałam trasę River and Historical London.
Wycieczkę rozpoczęliśmy od zwiedzenia St Paul's Cathedral. Katedra jak katedra, ale wspinaczka na kopułę to była przygoda! I te widoki! "Londyn jest taaaaki ogromny..." westchnęła N.
W okolicy katedry odnaleźliśmy naszego pierwszego misia - Bear in the Wood
Drugiego misia znaleźliśmy w Museum of London - Sherlock Bear
Po krótkim spacerze odnaleźliśmy trzeciego misia - nieopodal Guildhall Art Gallery & Roman Amphitheatre stoi miś Good morning, London
Zobaczyliśmy również karetę wykorzystywaną podczas Lord Moyor's show (niestety show przegapiliśmy, ponieważ byliśmy w tym czasie w Warszawie, ale po cichu liczę, ze za rok nam się uda!).
Kolejny miś na naszej trasie powinien znajdować się przy stacji Bank. Niestety mieliśmy pecha - miś wówczas jeszcze nie dotarł na miejsce. Będziemy musieli wrócić!
Następnie odrobinę zboczyliśmy z trasy zahaczając o Tower i spacer nad Tamizą. Gagatkom nogi powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa, ale udało mi się namówić ich na poszukiwania jeszcze kilku misiów, które stały "nieopodal".
Po zażegnanym kryzysie udaliśmy się na Borough Market, gdzie odnaleźliśmy kolejnego misia - Taste of Peru (jeden z moich ulubionych!).
Ulicą Park Street dotarliśmy nad Tamizę, wprost na spotkanie z kolejnym misiem - Shakesbear znajdującym się obok Shakespeare's Globe Theatre.
Wzdłuż rzeki podeszliśmy pod budynek Tate Modern, gdzie znaleźliśmy kolejnego misia - Fragile.
Po czym zawróciliśmy do stacji London Bridge. Po drodze podziwiając (z zewnątrz) statek Golden Hinde II oraz katedrę Southwark (Gagatki chciały koniecznie wejść, ale ja (!!!) już nie miałam siły).
Przy stacji odnaleźliśmy ostatniego tego dnia misia - Wonders of the World. To, jak dotychczas, nasza ulubiona statuetka!
Tego dnia zrobiliśmy pieszo ponad 7,5km!!! A jedyne postoje (od czasu zwiedzania katedry) były przy misiach! Takich mam wytrzymałych piechurów :-)
Kolejne dwa misie odnaleźliśmy przy okazji innych wycieczek. Jednego z nich odwiedziliśmy wracając z Warszawy - Chief Scout Bear. Trzeba było "tylko" podskoczyć z terminalu drugiego na piąty.
A obok Harrodsa znaleźliśmy misia Flutterby. Tego dnia byliśmy w Royal Albert Hall na Frozen sing-along, gdyby kogoś zastanawiał strój N ;-)
I na koniec ciekawostka z pierwszego dnia poszukiwań - ciekawe, czy któraś z moich czytelniczek też uwielbia TĘ książkę i TEN film (czy właściwie miniserial)? ;-)
W ramach promocji filmu w różnych częściach Londynu ustawiono 50 statuetek misia, zaprojektowanych przez artystów i celebrytów z całego świata. Rozmieszczone są w ten sposób, że zwiedzając Londyn natykamy się na misie lub szukając misiów zwiedzamy przy okazji Londyn. W planowaniu poszukiwań wspomaga nas oficjalna strona, na której znajduje się kilka propozycji tras oraz dokładne informacje, gdzie znajduje się który miś. Można również wydrukować mapę (Gagatki dostały po własnym egzemplarzu), na której można zaznaczać kolejne odnalezione misie. Mamy nadzieję odnaleźć wszystkie!!! A przynajmniej zdecydowana większość ;-)
Ciekawostka dla odwiedzających Londyn w najbliższym czasie - jest specjalny konkurs, w którym można wygrać "podróż powrotną" do Londynu, szczegóły konkursu znajdziecie tutaj.
Na naszym koncie znajduje się już kilka odnalezionych misiów. Na pierwszy ogień wybrałam trasę River and Historical London.
Wycieczkę rozpoczęliśmy od zwiedzenia St Paul's Cathedral. Katedra jak katedra, ale wspinaczka na kopułę to była przygoda! I te widoki! "Londyn jest taaaaki ogromny..." westchnęła N.
W okolicy katedry odnaleźliśmy naszego pierwszego misia - Bear in the Wood
Drugiego misia znaleźliśmy w Museum of London - Sherlock Bear
Po krótkim spacerze odnaleźliśmy trzeciego misia - nieopodal Guildhall Art Gallery & Roman Amphitheatre stoi miś Good morning, London
Zobaczyliśmy również karetę wykorzystywaną podczas Lord Moyor's show (niestety show przegapiliśmy, ponieważ byliśmy w tym czasie w Warszawie, ale po cichu liczę, ze za rok nam się uda!).
Kolejny miś na naszej trasie powinien znajdować się przy stacji Bank. Niestety mieliśmy pecha - miś wówczas jeszcze nie dotarł na miejsce. Będziemy musieli wrócić!
Następnie odrobinę zboczyliśmy z trasy zahaczając o Tower i spacer nad Tamizą. Gagatkom nogi powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa, ale udało mi się namówić ich na poszukiwania jeszcze kilku misiów, które stały "nieopodal".
Po zażegnanym kryzysie udaliśmy się na Borough Market, gdzie odnaleźliśmy kolejnego misia - Taste of Peru (jeden z moich ulubionych!).
Ulicą Park Street dotarliśmy nad Tamizę, wprost na spotkanie z kolejnym misiem - Shakesbear znajdującym się obok Shakespeare's Globe Theatre.
Wzdłuż rzeki podeszliśmy pod budynek Tate Modern, gdzie znaleźliśmy kolejnego misia - Fragile.
Po czym zawróciliśmy do stacji London Bridge. Po drodze podziwiając (z zewnątrz) statek Golden Hinde II oraz katedrę Southwark (Gagatki chciały koniecznie wejść, ale ja (!!!) już nie miałam siły).
Przy stacji odnaleźliśmy ostatniego tego dnia misia - Wonders of the World. To, jak dotychczas, nasza ulubiona statuetka!
Tego dnia zrobiliśmy pieszo ponad 7,5km!!! A jedyne postoje (od czasu zwiedzania katedry) były przy misiach! Takich mam wytrzymałych piechurów :-)
Kolejne dwa misie odnaleźliśmy przy okazji innych wycieczek. Jednego z nich odwiedziliśmy wracając z Warszawy - Chief Scout Bear. Trzeba było "tylko" podskoczyć z terminalu drugiego na piąty.
A obok Harrodsa znaleźliśmy misia Flutterby. Tego dnia byliśmy w Royal Albert Hall na Frozen sing-along, gdyby kogoś zastanawiał strój N ;-)
I na koniec ciekawostka z pierwszego dnia poszukiwań - ciekawe, czy któraś z moich czytelniczek też uwielbia TĘ książkę i TEN film (czy właściwie miniserial)? ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)