poniedziałek, 28 października 2013

Może pływa, może tonie, a może jeszcze co innego?

Wraz z końcem miesiąca nadszedł czas na relację z drugich już warsztatów w ramach cyklu DZIECKO NA WARSZTAT - tym razem były to eksperymenty naukowe.


Zakres tematyczny był tak szeroki, że nie bardzo wiedziałam, co wybrać. Ostatecznie zdecydowałam się na eksperymenty może mało spektakularne, ale za to dobrze dobrane do wieku Gagatków i ich możliwości pojmowania (no dobra, bardziej N niż S).

Zapraszam na relację z naszego warsztatu!!!


N ma obecnie 4 lata i 4 miesiące, S 2 lata i 7 miesięcy, a niespełna 4-miesięczny V tym razem tylko przeszkadzał ;-)

Dzień 1

Wszystkie eksperymenty tego dnia przeprowadziłam zgodnie z wytycznymi zawartymi w albumie naukowym, który otrzymałam na kursie Montessori. Tak właściwie nie powinno się przeprowadzać ich jednego dnia. Ponieważ jednak całą rodziną możemy pracować wyłącznie w weekendy, postanowiłam lekko nagiąć wytyczne.

Pływa vs tonie

potrzebne materiały:
- tacka z różnymi przedmiotami
- pojemnik z wodą
- mata przedzielona taśmą na pół, kolumny podpisane u góry 'pływa' 'tonie'
- tacka z gąbką i ściereczką


Tackę z przedmiotami stawiamy z lewej strony stołu,­ pojemnik z wodą pośrodku,­ matę po prawej stronie pudełka z wodą,­ tackę z gąbką i szmatką powyżej maty.

Przedmioty, które zgromadziłam dla Gagatków do testowania to: plastikowa piłeczka, szyszka, kasztan, kawałek patyka, patyczek do lodów, guzik, widelec, drucik kreatywny, kamień, szklane kulki (mała i duża), kostka do gry, gumka do ścierania w kształcie truskawki, nakrętka od mleka, klocek lego duplo, duży pompon, ołówek, liść.


Na początku powiedziałam Gagatkom, że tego dnia będziemy rozmawiać o przedmiotach, które pływają i o tych, które toną. Wskazałam tackę z przedmiotami i powiedziałam, że niektóre z nich będą unosić się na wodzie (będą pływać), inne pójdą pod wodę (będą tonąć) i że spróbujemy je podzielić na grupy wg tej cechy.

Przedmioty należy brać pojedynczo, za każdym razem pytamy dzieci, czy wiedzą, co to jest i jak im się wydaje - czy dany przedmiot utonie, czy będzie pływać. Po sprawdzeniu układamy przedmioty na macie pod odpowiednią etykietą.




Na koniec dzieci powinny wytrzeć szmatką przedmioty i odłożyć je na tackę, a gąbką wytrzeć krople wody ze stołu i maty.

Po wspólnym sprawdzeniu wszystkich przedmiotów zaprosiłam Gagatki do ponownego testowania. Był szał!



Pływa vs tonie - ciecze

potrzebne materiały:
- tacka z butelkami i dzbankami wypełnionymi różnymi cieczami
- pojemnik z wodą
- mata przedzielona taśmą na pół, kolumny podpisane u góry 'pływa' 'tonie'
- tacka z gąbką i szmatką


Drugi eksperyment był bardzo podobny do pierwszego, tylko sprawdzaliśmy ciecze - olej, żel pod prysznic, ocet, miód płynny oraz zabarwioną wodę.


Również ten eksperyment bardzo przypadł Gagatkom do gustu. Niestety nie zrobiłam więcej zdjęć, ponieważ zajmowałam się bardzo głodnym niemowlakiem.

Tego dnia próbowaliśmy przeprowadzić jeszcze jeden eksperyment, który niestety nam nie wyszedł. Wiem jednak dlaczego i w niedługim czasie planuję go powtórzyć. Wówczas opiszę go dokładnie na blogu.

Dzień 2

Baloniku nasz

A to mój własny pomysł :-) Na potrzeby projektu przeprowadzony w salonie, ale równie dobrze można go zaproponować podczas wieczornej kąpieli.

potrzebne materiały:
- kilka balonów
- pojemnik z wodą
- gąbka


Eksperyment, który nam nie wyszedł, miał pokazać, jak niektóre przedmioty czasem toną, a czasem pływają. Wymyśliłam więc, żeby spróbować pokazać to przy pomocy balonów.

Na początku sprawdziliśmy nienadmuchany balon - pływał. Następnie testowaliśmy balon napełniony wodą* oraz nadmuchany. Pierwszy z nich poszedł na dno, drugi oczywiście unosił się na powierzchni.




Gagatki próbowały zatopić nadmuchany balon, co z kolei powodowało powódź na stole i niekontrolowany wybuch radości.


Następnie dwa kolejne balony wypełniliśmy wodą i powietrzem i Gagatki miały czas swobodnego eksperymentowania i zabawy.



*) Tak naprawdę balon wypełniony wodą wcale nie musi zatonąć, co zresztą widać na ostatnim zdjęciu - czerwony balon na początku tonął, jednak po jakimś czasie zaczął płynąć ku powierzchni. Nie jestem najlepsza z fizyki, ale chodzi mniej więcej o to, że sam balon ma mniejszą gęstość niż woda, w związku z czym nawet napełniony wodą nie tonie. W naszym przypadku na korzyść zadziałała najprawdopodobniej temperatura - woda w pojemniku była dosyć ciepła, natomiast w balonie zimna. Gdy po jakimś czasie temperatury się wyrównały, balon zaczął się unosić. Jeśli chcemy mieć pewność, że balon jednak nie wypłynie, można dodać np. solanki zamiast czystej wody.

Czy to się rozpuszcza?

Pomysł na eksperyment zaczerpnęłam z bloga Coffee Cups and CRAYONS.

potrzebne materiały:
- pojemniki/słoiki
- woda
- różne artykuły spożywcze
- łyżeczki
- papier/tablica
- pisak/kreda

Do eksperymentu użyliśmy: kawę rozpuszczalną, miód płynny, kawałki jabłka, cukier, suszoną natkę, kawałki herbatników, sól, tartą marchewkę (starsze dzieci można poprosić, by same wybrały artykuły do sprawdzenia).

Na początku Gagatki powiedziały, jakie jedzenie znajduje się wg nich w kolejnych pojemnikach.


Następnie tata napełnił słoiki wodą.


Na tym etapie dzieci wiedzą już, że niektóre przedmioty pływają po wodzie, a inne toną. Powiedzieliśmy więc Gagatkom, że istnieją również takie, które się w wodzie... rozpuszczają! Po czym sprawdzaliśmy po kolei, które ze zgromadzonych artykułów spożywczych rozpuszczą się w wodzie, a które nie. Za każdym razem najpierw Gagatki próbowały zgadnąć, a dopiero później następowało sprawdzenie.

Niektóre z nich (jak np. kawa) rozpuszczały się od razu po zetknięciu z wodą, innym trzeba było pomóc mieszając łyżeczką.



Przy każdym słoiczku podpisaliśmy, czy dana rzecz się rozpuściła, czy nie.


Ciekawa sprawa wyszła z marchewką - na początku Gagatki były pewne, że marchewka rozpuściła się w wodzie, ponieważ cała woda była pomarańczowa. Dopiero po chwili, kiedy marchewka osiadła na dnie, zmienili zdanie.


No i muszę, po prostu muszę pochwalić w tym momencie moją N, która pisać nauczyła się SAMA :-)


Olej i kolorowa woda

Ostatni z naszych eksperymentów, pomysł zaczerpnięty z bloga Mom to 2 Posh Lil Divas. Tematycznie powiązany bardzo luźno z poprzednimi, ale bardzo bardzo chciałam go przeprowadzić!

potrzebne materiały:
- woda
- olej
- barwniki spożywcze, 4 kolory
- duży przezroczysty pojemnik (może być np. słoik albo małe akwarium)
- talerz do mieszania
- łyżeczki do herbaty


Wykonanie jest bardzo proste - pojemnik napełniamy wodą. Na talerz nalewamy olej oraz dodajemy trochę barwnika, dobrze mieszamy (u nas było trochę za dużo oleju)


Następnie olej wymieszany z barwnikiem nabieramy łyżeczką i nalewamy do pojemnika z wodą. I obserwujemy!


Olej pływa na powierzchni, natomiast barwnik oddziela się od oleju, tonie w wodzie i powoli się z nią miesza.


Mam nadzieję, że przypadła Wam do gustu nasza propozycja eksperymentów naukowych dla maluchów.

Następny warsztat - kulinarny - zostanie opublikowany 25 listopada. Zapraszam!!!

Tymczasem polecam również zajrzeć do pozostałych uczestników projektu - jest nas już prawie 50 rodzin! Jest w czym wybierać :-)


DZIECKO NA WARSZTAT

poniedziałek, 14 października 2013

Ocean wyobraźni

Bardzo lubię przygotowywać zabawy i pomoce dla Gagatków. Ale lubię też być czasem ten krok za nimi. Gagatki - jak każde dziecko - same potrafią o siebie zadbać, a z ich pomysłów niejedna przedszkolanka mogłaby czerpać inspiracje ;-)

Jedną z zabaw zapoczątkowanych przez N, która niedawno wciągnęła nas na dłuuugo, był ocean.


Zaczęło się niewinnie, Gagatki miały po prostu łowić ryby. Ale N najpierw postanowiła wyłożyć je na niebieskiej macie. Później przyniosła orkę i delfina. Później wskazała, gdzie jest plaża. Dałam jej więc pieluchę na plażę. I muszelki. I kamienie.



N bardzo poważnie traktuje swoją rolę starszej siostry i co chwila wymyśla dla S zabawy. Podobno na łowienie ryb "był jeszcze za mały", dostał więc za zadanie zbieranie muszelek.


Następnie, wzorem Mamy Mu, zaczęliśmy karmić ryby bułeczkami ("Najwyraźniej nie wiesz, co to znaczy łowić ryby, Panie Wrono. Łowić ryby, to znaczy je karmić"). Tu Gagatki poćwiczyły małe paluszki oraz rzucanie do celu.



I jak już ryby nakarmiliśmy, wreszcie można było chwycić za wędki. Chwilę połowiliśmy ryby, po czym nagle sprawy przybrały nieoczekiwany obrót... N przez przypadek złowiła przykrywkę od słoika od "bułeczek". Ależ była radość!


Zaczęliśmy więc rozmawiać o działaniu magnesu. Gagatki na zmianę łowiły przykrywkę, próbowały również złowić kilka ryb naraz. Sięgnęliśmy również po leżące na półkach gwoździki od przybijanki - łowienie gwoździków wciągnęło S na dobre! Łowił i łowił, i tylko komentował "o, duzo!" lub "mało..."


Sprawdzaliśmy również, jakie inne przedmioty przyciągnie magnes - nie przyciągał słoika ani podłogi. Ani orki, ani delfina, ani materiału, ani plastikowego pojemniczka. I tak oto Gagatki odkryły, że magnes przyciąga tylko metal!

sobota, 12 października 2013

Płyn nienewtonowski

Wiecie, co to jest płyn nienewtonowski? To taki płyn, który czasem zachowuje się jak ciecz, a czasem jak ciało stałe. Jego przykład można bardzo łatwo uzyskać w warunkach domowych - mieszamy mąkę kukurydzianą z wodą mniej więcej w proporcjach 2:1 (z Wikipedii 100g mąki na 70ml wody). Podobno można też użyć ziemniaczanej w proporcji 1:1. Zdecydowanie łatwiej jest mieszać dodając mąkę do wody niż na odwrót.


Zabawy cieczą nienewtonowską należą do moich ulubionych brudzących. Dzieciak będzie się brudził, bawił całym sobą, ale jednocześnie ze względu na właściwości cieczy ma utrudnione wybrudzenie całego pokoju. A końcowe sprzątanie jest tak czy siak mega proste i szybkie.

Uwielbiam wracać do tej zabawy! Gagatki przepadają zwykle na minimum godzinę, a i ja - przyznam szczerze - lubię się z nimi pobawić i pobrudzić. Spróbować zrobić piłkę i patrzeć, jak mi się później przelewa przez palce. To taka zabawa, kiedy odzywa się w nas dawno uśpione dziecko i jego ciekawość świata.

Przy tej zabawie zawsze towarzyszy mi też pytanie, czemu przez długie lata nauki fizyki w szkole żaden nauczyciel nie pokazał nam tego (jakże prostego i ciekawego!) doświadczenia.

Wczoraj - a jakże! - była wersja jesienna :-)


Najpierw sypiemy mąkę...


...mieszamy...


...i bawimy się!



Po długiej zabawie dodaliśmy barwniki spożywcze w jesiennych kolorach - żółtym, czerwonym, brązowym i pomarańczowym.




I jesienne skarby.



Bilans - dobrze ponad godzinna zabawa, szykowania i sprzątania w sumie mniej niż 10 min. Radości co niemiara!!!

piątek, 11 października 2013

Jesienne drzewo

W naszym Gagatkowym Przedszkolu, ku naszej ogromnej radości, coraz częściej gościmy inne dzieci. Wczoraj dołączyły dwie siostry w wieku zbliżonym do Gagatków. Na początku mieliśmy czas pracy z materiałami z półek, a po posiłku przeszliśmy do części plastycznej - tym razem dzieci zrobiły (trochę przy pomocy mam) jesienne drzewa.

Zachwycające, nieprawdaż? :-)


Dzieło N


Dzieło S

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...