Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciastolina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciastolina. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 lutego 2015

Ciastolina - przepis i nasze zabawy

Ciastolina to jedna z tych zabaw, których (moje) dzieci nigdy nie mają dosyć. Staram się mieć stale zapas w lodowce do codziennej zabawy, a jeśli zabraknie, staję się wrogiem nr 1 Gagatków. Raz na jakiś czas lubię też przygotować "ciastolinę z motywem". Oprócz tego wykorzystuję ją do przygotowania różnych pomocy na półki.


Przygotowuję ciastolinę wg tego przepisu od prawie dwóch lat. Znalazłam go kiedyś kiedyś na blogu Counting Coconuts, a ponieważ świetnie się sprawdza, pozostałam mu wierna.

Do przygotowania potrzebne będzie:
szklanka mąki
pół szklanki soli
łyżka cream of tartar*
łyżka oleju
szklanka wody
ew. barwniki/brokat/zapach

* Cream of tartar to produkt wykorzystywany w cukiernictwie, który w UK kupimy za grosze w każdym sklepie spożywczym. Po polsku to, za Wikipedią, kamień winny. Można go kupić na allegro lub w niektórych sklepach on-line, choć cena pozostawia sporo do życzenia. Jest też składnikiem proszku do pieczenia, więc może można go nim zastąpić w przepisie? A w ostateczności w dzisiejszych czasach chyba każdy zna kogoś w UK, do kogo mógłby uśmiechnąć się o przesłanie paczuszki.

Na początku mieszamy w misce wszystkie suche składniki. Dodajemy mokre i znowu porządnie wszystko mieszamy. Zawartość miski przelewamy na patelnię. Podgrzewamy na średnim ogniu cały czas mieszając. Na początku mamy zwykłą maź, ale z czasem ciasto uformuje ładną kulkę. Zwykle przed zdjęciem z patelni kilka razy rozgniatam kulkę i ponownie formuję, żeby ciasto wewnątrz również dobrze się nagrzało. Przekładamy ciasto na blat i ugniatamy (ostrożnie, na początku jest dosyć ciepłe). Odstawiamy do wystygnięcia.

Jeśli używamy barwników/brokatu/zapachu, dodajemy je do ciastoliny po przestygnięciu. Do barwienia najlepiej sprawdzają się barwniki w żelu. Tych w proszku trzeba dodać sporo, a i tak niekoniecznie ładnie zabarwią kulkę. Te w płynie z kolei trudno wymierzyć - jeśli dodamy za dużo rozmiękczą ciastolinę sprawiając, że zrobi się kleista.

Ciastolinę przechowuję w lodówce zawiniętą w folię spożywczą. W ten sposób wytrzymuje długie tygodnie.

A tu znajdziecie część naszych zabaw z ciastoliną:

ciastolina na deszczowe popołudnie
wiosenna ciastolina
mieszkańcy lasu
jesienna ciastolina
niebieska ciastolina (kolorowe tygodnie)
czerwona ciastolina (kolorowe tygodnie)
żółta ciastolina (kolorowe tygodnie)

sobota, 11 października 2014

Ciastolina na deszczowe popołudnie


zapraszam również na post jesienna ciastolina

Jesień w pełni, więc najwyższy czas podzielić się kolejnym pomysłem na zabawę ciastoliną. U nas to wydanie było w użyciu kilka tygodni temu, ale nadaje się idealnie na długie jesienne wieczory. Uwielbiam zabawy ciastoliną z naturalnymi dodatkami, choć tutaj cóż... troszkę przesadziłam. Zapomniałam, że mój roczniak ma na drugie imię demolka-totalna. I że jego starszy brat uwielbia podchwytywać najgłupsze pomysły ;-)


Dodatki do zabawy:
- makaron (penne oraz kokardki)
- listki laurowe
- owoce jałowca oraz ziele angielskie
- kawa rozpuszczalna
- sucha fasola biała i czerwona
- przyprawy: barwnik do paelli, szałwia, kolendra oraz cynamon
- drewniane przybory: wałek, nożyk, łyżeczka


Gagatki bawiły się w skupieniu i w wyjątkowej zgodzie. A, jak widać, zwłaszcza narzędzi nie było pod dostatkiem, a chętnych troje. Jednak już jakiś czas temu zauważyłam, że w zaproszeniach do zabawy lepiej dać dzieciom mniej opcji na początku i później ewentualnie dodawać przedmiotów. Tym razem nawet nie musiałam nic dokładać, a zabawa trwała i trwała. Aż ma czujność poszła spać...







Bardzo miło się też słucha, jak Gagatki wyrobiły się w czekaniu na swoją kolej "S, czy dasz mi proszę na chwilę nóż, bo chcę pokroić ciasto?".

W tej zabawie królowała kuchnia - Gagatki piekły ciasteczka, babeczki, kasztany...










Nawet V się wciągnął, choć oczywiście na swoim roczniakowym poziomie







I to był ten moment, który przegapiłam. A zdawałoby się, że matka trójce dzieciom troszkę mądrzejszą jest. Znacie zabawę "wysypię przyprawę na podłogę"? Ja też znam. Tylko zapomniałam o niej jakoś...



Oj długo podłoga barwiła nam skarpetki na żółto ;-)

piątek, 18 kwietnia 2014

Wiosenna ciastolina

Dawno ciastoliny nie było - i na blogu, i w naszym domowym przedszkolu. Wczoraj więc zagościła ku uciesze dzieci.

4 kolory - zielony, żółty, pomarańczowy i różowy. Niby wiosennie, ale na dobrą sprawę wyszły podobne do jesiennych.



Choć dodatków było dużo, tym razem królowały foremki. N tworzyła kolejne postacie i zwierzątka, a S... S kroił. Dużo kroił. Najpierw wszytko pokroił, a później wszystko pomieszał. Przednia zabawa :-)


środa, 9 kwietnia 2014

Czy macie w domu makaron? Czyli Montessori najniższym kosztem

Propozycja dwóch ćwiczeń praktycznych, które zdecydowana większość z Was może przygotować od ręki.

Sortowanie makaronu - zwróćcie uwagę na gustowny pojemniczek do sortowania ;-)


Nawlekanie makaronu. Najpierw w plastelinę (lub ciastolinę) dziecko wbija makaron spaghetti (lub wykałaczki, jeśli przypadkowo makaronu w domu nie mamy), a następnie nakłada na nie penne. Podpatrzone pierwotnie u Mamonga (Mamongi?), tylko niestety nigdzie nie mogę w okolicy dopaść takiego ładnego drobnego makaronu.


sobota, 8 lutego 2014

Las i jego mieszkańcy cz.1

Zaczęło się niewinnie - któryś z Gagatków poprosił o przeczytanie "Babo chce", ja wyciągnęłam figurki zwierząt, które bohaterowie spotykają w lesie i... popłynęliśmy! Przez ponad dwa tygodnie N codziennie po kilka razy budowała las, bawiąc się sama lub zapraszając nas do wspólnej zabawy. Wykorzystując zainteresowanie przygotowałam dla Gagatków kilka leśnych pomocy.

Na pierwszy ogień poszła nauka zwierząt leśnych przy pomocy figurek oraz kart (karty do ściągnięcia tu).
- poznawanie nowych zwierząt
- dopasowywanie kart
- dopasowywanie figurek do kart






Z boxa ściągnęłam i dostosowałam do swoich potrzeb karty nomenklaturowe z warstwami lasu.
- poznanie słownictwa
- dopasowywanie zwierząt do poszczególny warstw (praca na kartach zwierząt i warstw lasu)


N ma bzika na punkcie śladów (ukłon w stronę bajki Teletubisie i śnieg). Bazując na książce Las Świat w obrazkach przygotowaliśmy z masy solnej ślady 6 zwierząt (jelenia, dzika, sarny, borsuka, lisa oraz wiewiórki). Do odbijania śladów użyliśmy kamieni i patyków, po wyschnięciu masy pomalowaliśmy ślady brązową farbą. Korzystając ze wspomnianej książki przygotowałam karty kontrolne. N bawiła się także w robienie śladów w masie solnej figurkami zwierząt.
- dopasowywanie śladów do figurek zwierząt
- dopasowywanie kart
- rozpoznawanie zwierząt po śladach







Pracowaliśmy również z kartami znalezionymi na blogu Hannah the Minx, wybierając karty zwierząt leśnych.





Wielkim hitem okazało się zaproszenie do zabawy, które przygotowałam wzorując się na tym (przepięknym!) znalezionym na blogu Twodaloo. Gagatki wracały do tej zabawy kilkakrotnie przez 3 dni. Do zaproszenia użyłam:
- domowej ciastoliny
- drzew zrobionych z zielonego papieru i drewnianych spinaczy
- szklanych kamyków
- szklanych kulek
- szyszek, patyków i kamieni
- figurek zwierząt leśnych




W użyciu był również zestaw Spielgaben. Kocham nasz zestaw miłością wielką!

Tu N buduje 'cykl życia drzewa'. Nie do końca widać, co autorka miała na myśli, ale to początkowe małe coś to nie jest małe drzewko tylko nasiono z korzonkiem.



Później cykl życia drzewa postanowiła jednak - a jakże - zamienić w las.


S też zbudował drzewo :-)


Książki, które nas wspomagały w leśnym temacie to Las Świat w obrazkach oraz Ciekawe dlaczego sosny mają igły (obie Wydawnictwa Olesiejuk).


Graliśmy (i gramy nadal, bo bardzo się Gagatkom spodobała) także w grę Rodzinki.


Przy jej okazji rozmawialiśmy trochę o cyklu życia dzika. Gagatki uwielbiają cykle życia :-)





Do pobrania:
Karty do lekcji trójstopniowej - zwierzęta leśne (karty nie wg standardów PIM)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...