Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eksperyment. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eksperyment. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 listopada 2015

Po co nam eksperymenty? - Dziecko na Warsztat 3.3

Listopad w Dziecku na Warsztat to czas eksperymentów. Gagagatkowy Tata miał pomysł, żeby przeprowadzić eksperymenty ze światłem, wzorem sir Isaaca Newtona i żeby przede wszystkim wytłumaczyć Gagatkom, do czego tak naprawdę służą nam eksperymenty. Jednak jakoś tak wyszło, że trochę zamiast eksperymentować, rozmawialiśmy generalnie o świetle, kolorach i tym, jak je odbieramy.

Przygotowaliśmy dwa pryzmaty i kiedy Gagatki bawiły się i eksplorowały, tata opowiedział im o Newtonie i jego eksperymencie. Wyjątkowo ładnym eksperymencie, w końcu kto nie lubi tęczy? A już stworzenie prywatnej domowej tęczy zawsze witane jest entuzjastycznie.

Eksperyment polega na rozszczepieniu światła białego za pomocą pryzmatu.





Sprawdzaliśmy kolory różnych świateł - słonecznego oraz sztucznego pochodzącego z żarówek lamp i latarek. Sprawdzaliśmy także, czy światło po rozszczepieniu (czyli wiązki światła np. czerwonego lub niebieskiego) również "stworzy tęczę" czy nie i zastanawialiśmy się dlaczego.





W rozmowach nt. światła pomocny okazał się Piaskowy Wilk, którego ostatnio namiętnie czytałyśmy z N. W III części - "Piaskowy Wilk i prawdziwe wymysły" - jest rozdział pt. "Kolory". Posłużył nam on za wstęp do rozmowy o poszukiwaniu odpowiedzi na zastanawiające nas pytania. Karusia zastanawiała się, dlaczego rzeczy tracą kolor w ciemności, a my zastanawialiśmy się, jakiego koloru jest światło.


"Karusia opowiedziała Wilkowi o eksperymencie. Że najpierw w garderobie świeciło się światło i kalosze były czerwone. Ale potem zgasiła lampę i zrobiło się ciemno. Kalosze wciąż miała na nogach. To się przecież czuje. Ale czy te kalosze nadal były czerwone? Tak samo czerwone jak przy zapalonym świetle?
Piaskowy Wilk odparł, że figa z makiem i że w ciemnościach nie ma czerwonych kaloszy.
(...)
- W ciemnościach kalosze nie mają koloru - powiedział Piaskowy Wilk. - Bo kolory istnieją tylko w świetle".

"- I dlatego widzisz czerwień. Chociaż taka na przykład wiewiórka powiedziałaby pewnie, że twoje kalosze są szare. A motyl... pewnie by stwierdził, że są fioletowe.
- Fioletowe? Przecież są czerwone! - zdziwiła się Karusia. - No w każdym razie za dnia.
Ale Piaskowy Wilk wyjaśnił, że tak naprawdę rzeczy nie mają jednego określonego koloru. Kolor to coś, co powstaje w oczach. No i w głowie. Kolor kaloszy zależy od tego, kto na te kalosze patrzy".

Od słów Piaskowego Wilka przeszliśmy do filmów na youtube:

   * czarno-białe zdjęcie nabiera kolorów

   * jak widzą zwierzęta

   * twój czerwony jest inny niż mój czerwony

Czasem nie musi być spektakularnie, by było po prostu dobrze. Po czym poznać, że temat chwycił? Choć dzieci mogą wyglądać, jakby w ogóle nie słuchały, tak naprawdę po swojemu przetwarzają informacje. Po jakimś czasie N zaczęła nie tylko zadawać pytania i wysnuwać mniej lub bardziej zwariowane hipotezy, ale jednocześnie myśli nad eksperymentami, przy pomocy których mogłaby sprawdzić, czy te się potwierdzą.

Z jej rozważań i dywagacji powstał naprędce ciekawy eksperyment ze świeczką - N zastanawiała się, dlaczego woda gasi świeczkę. I kiedy tata wspomniał coś o braku dostępu do powietrza ta... wyśmiała go ;-) Wymyśliliśmy więc wspólnie eksperyment, żeby sprawdzić, czy powietrze rzeczywiście jest potrzebne, by ogień mógł się palić czy nie.

Ustawiliśmy trzy świeczki oraz przygotowaliśmy dwa słoiki o zdecydowanie różnych rozmiarach. Wytłumaczyliśmy Gagatkom, że po zapaleniu świeczek dwie z nich przykryjemy słoikami i zapytaliśmy co się stanie wg nich. Eksperyment był o tyle ciekawy dla dzieci, że mogły same zapalić po jednej świeczce.






N wysnuła również hipotezę, że świeczka pod małym słoikiem zgasła szybciej, ponieważ denko słoika znajdowało się bardzo blisko ognia. Sprawdziła przy pomocy kartonikowego biletu - okazało się, że przysuwając kartonik od góry nie tylko świeczka dalej się paliła, ale i zapaliła bilet.


Po eksperymencie ze słoikami przyszedł czas na wodę - Gagatki sprawdzały, czy domowy zraszacz zgasi świeczkę, czy nie. Okazało się, że wody musi być zdecydowanie więcej niż małe "psik"


***

Post powstał w ramach projektu Dziecko na Warsztat. Zobaczcie koniecznie, co zaproponowały inne mamy biorące udział w projekcie:
Dziecko na warsztat

środa, 3 września 2014

(prze)Chodząca woda

Ten eksperyment chodził za mną od dawna, ale wiecznie coś nie mógł mnie dogonić. Wczoraj jednak wszelkie okoliczności nam sprzyjały i na koniec naszych porannych zajęć mogliśmy go wreszcie przygotować.


Po przygotowaniu szklanek i kolorowej wody, ale jeszcze przed włożeniem do niej papieru, zapytałam Gagatki, jak myślą, co się stanie. Ich hipotezy były... dosyć oryginalne chyba (jak na moje Gagatki przystało). Stwierdzili, że woda zabarwi się od papieru na biało, a papier się rozpuści ;-)

Gdy wszystko było już gotowe, wyszliśmy z domu na praktycznie całe popołudnie. Bardzo to ułatwiło sprawę, ponieważ woda miała czas, by spokojnie przechodzić, a i ja nie musiałam pilnować V, by ten nie zaczął swoich wodnych eksperymentów (bo że mimo wszystko wlazł na stół i trochę nabroił, to chyba oczywiste).

Wieczorem sprawdziliśmy rezultaty - Gagatki z niekrytą radością zauważyły, że woda przeszła między szklankami, a na dodatek jest odpowiednio pomarańczowa, zielona i ciemnoniebieska (nie wyszedł nam niestety fioletowy kolor). Zwróciłam również ich uwagę na fakt, że we wszystkich szklankach woda miała taki sam poziom.





A na koniec N stwierdziła, że "bardzo fajny ten eksperyment, taki kolorowy".

poniedziałek, 28 października 2013

Może pływa, może tonie, a może jeszcze co innego?

Wraz z końcem miesiąca nadszedł czas na relację z drugich już warsztatów w ramach cyklu DZIECKO NA WARSZTAT - tym razem były to eksperymenty naukowe.


Zakres tematyczny był tak szeroki, że nie bardzo wiedziałam, co wybrać. Ostatecznie zdecydowałam się na eksperymenty może mało spektakularne, ale za to dobrze dobrane do wieku Gagatków i ich możliwości pojmowania (no dobra, bardziej N niż S).

Zapraszam na relację z naszego warsztatu!!!


N ma obecnie 4 lata i 4 miesiące, S 2 lata i 7 miesięcy, a niespełna 4-miesięczny V tym razem tylko przeszkadzał ;-)

Dzień 1

Wszystkie eksperymenty tego dnia przeprowadziłam zgodnie z wytycznymi zawartymi w albumie naukowym, który otrzymałam na kursie Montessori. Tak właściwie nie powinno się przeprowadzać ich jednego dnia. Ponieważ jednak całą rodziną możemy pracować wyłącznie w weekendy, postanowiłam lekko nagiąć wytyczne.

Pływa vs tonie

potrzebne materiały:
- tacka z różnymi przedmiotami
- pojemnik z wodą
- mata przedzielona taśmą na pół, kolumny podpisane u góry 'pływa' 'tonie'
- tacka z gąbką i ściereczką


Tackę z przedmiotami stawiamy z lewej strony stołu,­ pojemnik z wodą pośrodku,­ matę po prawej stronie pudełka z wodą,­ tackę z gąbką i szmatką powyżej maty.

Przedmioty, które zgromadziłam dla Gagatków do testowania to: plastikowa piłeczka, szyszka, kasztan, kawałek patyka, patyczek do lodów, guzik, widelec, drucik kreatywny, kamień, szklane kulki (mała i duża), kostka do gry, gumka do ścierania w kształcie truskawki, nakrętka od mleka, klocek lego duplo, duży pompon, ołówek, liść.


Na początku powiedziałam Gagatkom, że tego dnia będziemy rozmawiać o przedmiotach, które pływają i o tych, które toną. Wskazałam tackę z przedmiotami i powiedziałam, że niektóre z nich będą unosić się na wodzie (będą pływać), inne pójdą pod wodę (będą tonąć) i że spróbujemy je podzielić na grupy wg tej cechy.

Przedmioty należy brać pojedynczo, za każdym razem pytamy dzieci, czy wiedzą, co to jest i jak im się wydaje - czy dany przedmiot utonie, czy będzie pływać. Po sprawdzeniu układamy przedmioty na macie pod odpowiednią etykietą.




Na koniec dzieci powinny wytrzeć szmatką przedmioty i odłożyć je na tackę, a gąbką wytrzeć krople wody ze stołu i maty.

Po wspólnym sprawdzeniu wszystkich przedmiotów zaprosiłam Gagatki do ponownego testowania. Był szał!



Pływa vs tonie - ciecze

potrzebne materiały:
- tacka z butelkami i dzbankami wypełnionymi różnymi cieczami
- pojemnik z wodą
- mata przedzielona taśmą na pół, kolumny podpisane u góry 'pływa' 'tonie'
- tacka z gąbką i szmatką


Drugi eksperyment był bardzo podobny do pierwszego, tylko sprawdzaliśmy ciecze - olej, żel pod prysznic, ocet, miód płynny oraz zabarwioną wodę.


Również ten eksperyment bardzo przypadł Gagatkom do gustu. Niestety nie zrobiłam więcej zdjęć, ponieważ zajmowałam się bardzo głodnym niemowlakiem.

Tego dnia próbowaliśmy przeprowadzić jeszcze jeden eksperyment, który niestety nam nie wyszedł. Wiem jednak dlaczego i w niedługim czasie planuję go powtórzyć. Wówczas opiszę go dokładnie na blogu.

Dzień 2

Baloniku nasz

A to mój własny pomysł :-) Na potrzeby projektu przeprowadzony w salonie, ale równie dobrze można go zaproponować podczas wieczornej kąpieli.

potrzebne materiały:
- kilka balonów
- pojemnik z wodą
- gąbka


Eksperyment, który nam nie wyszedł, miał pokazać, jak niektóre przedmioty czasem toną, a czasem pływają. Wymyśliłam więc, żeby spróbować pokazać to przy pomocy balonów.

Na początku sprawdziliśmy nienadmuchany balon - pływał. Następnie testowaliśmy balon napełniony wodą* oraz nadmuchany. Pierwszy z nich poszedł na dno, drugi oczywiście unosił się na powierzchni.




Gagatki próbowały zatopić nadmuchany balon, co z kolei powodowało powódź na stole i niekontrolowany wybuch radości.


Następnie dwa kolejne balony wypełniliśmy wodą i powietrzem i Gagatki miały czas swobodnego eksperymentowania i zabawy.



*) Tak naprawdę balon wypełniony wodą wcale nie musi zatonąć, co zresztą widać na ostatnim zdjęciu - czerwony balon na początku tonął, jednak po jakimś czasie zaczął płynąć ku powierzchni. Nie jestem najlepsza z fizyki, ale chodzi mniej więcej o to, że sam balon ma mniejszą gęstość niż woda, w związku z czym nawet napełniony wodą nie tonie. W naszym przypadku na korzyść zadziałała najprawdopodobniej temperatura - woda w pojemniku była dosyć ciepła, natomiast w balonie zimna. Gdy po jakimś czasie temperatury się wyrównały, balon zaczął się unosić. Jeśli chcemy mieć pewność, że balon jednak nie wypłynie, można dodać np. solanki zamiast czystej wody.

Czy to się rozpuszcza?

Pomysł na eksperyment zaczerpnęłam z bloga Coffee Cups and CRAYONS.

potrzebne materiały:
- pojemniki/słoiki
- woda
- różne artykuły spożywcze
- łyżeczki
- papier/tablica
- pisak/kreda

Do eksperymentu użyliśmy: kawę rozpuszczalną, miód płynny, kawałki jabłka, cukier, suszoną natkę, kawałki herbatników, sól, tartą marchewkę (starsze dzieci można poprosić, by same wybrały artykuły do sprawdzenia).

Na początku Gagatki powiedziały, jakie jedzenie znajduje się wg nich w kolejnych pojemnikach.


Następnie tata napełnił słoiki wodą.


Na tym etapie dzieci wiedzą już, że niektóre przedmioty pływają po wodzie, a inne toną. Powiedzieliśmy więc Gagatkom, że istnieją również takie, które się w wodzie... rozpuszczają! Po czym sprawdzaliśmy po kolei, które ze zgromadzonych artykułów spożywczych rozpuszczą się w wodzie, a które nie. Za każdym razem najpierw Gagatki próbowały zgadnąć, a dopiero później następowało sprawdzenie.

Niektóre z nich (jak np. kawa) rozpuszczały się od razu po zetknięciu z wodą, innym trzeba było pomóc mieszając łyżeczką.



Przy każdym słoiczku podpisaliśmy, czy dana rzecz się rozpuściła, czy nie.


Ciekawa sprawa wyszła z marchewką - na początku Gagatki były pewne, że marchewka rozpuściła się w wodzie, ponieważ cała woda była pomarańczowa. Dopiero po chwili, kiedy marchewka osiadła na dnie, zmienili zdanie.


No i muszę, po prostu muszę pochwalić w tym momencie moją N, która pisać nauczyła się SAMA :-)


Olej i kolorowa woda

Ostatni z naszych eksperymentów, pomysł zaczerpnięty z bloga Mom to 2 Posh Lil Divas. Tematycznie powiązany bardzo luźno z poprzednimi, ale bardzo bardzo chciałam go przeprowadzić!

potrzebne materiały:
- woda
- olej
- barwniki spożywcze, 4 kolory
- duży przezroczysty pojemnik (może być np. słoik albo małe akwarium)
- talerz do mieszania
- łyżeczki do herbaty


Wykonanie jest bardzo proste - pojemnik napełniamy wodą. Na talerz nalewamy olej oraz dodajemy trochę barwnika, dobrze mieszamy (u nas było trochę za dużo oleju)


Następnie olej wymieszany z barwnikiem nabieramy łyżeczką i nalewamy do pojemnika z wodą. I obserwujemy!


Olej pływa na powierzchni, natomiast barwnik oddziela się od oleju, tonie w wodzie i powoli się z nią miesza.


Mam nadzieję, że przypadła Wam do gustu nasza propozycja eksperymentów naukowych dla maluchów.

Następny warsztat - kulinarny - zostanie opublikowany 25 listopada. Zapraszam!!!

Tymczasem polecam również zajrzeć do pozostałych uczestników projektu - jest nas już prawie 50 rodzin! Jest w czym wybierać :-)


DZIECKO NA WARSZTAT
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...