Po arbuzie i cytrynach przyszedł czas na awokado. Bezczelnie wykorzystałam Gagatki i zagoniłam do roboty - przygotowali guacamole :-) wg tego przepisu i oczywiście z odrobiną mojej pomocy.
Na początku każdy dostał po swoim owocu do zbadania - zwróciliśmy uwagę na chropowatą skórkę oraz podłużny kształt. Następnie dałam im po kawałku skórki do obejrzenia, dotykaliśmy zielonego miąższu, odkryliśmy, że awokado ma jedną dużą pestkę.
Po eksploracji nastąpił podział zadań - S (z moją pomocą) ugniatał awokado widelcem oraz wyciskał nań sok z cytryny, N obierała i ścierała cebulę i czosnek. Przy okazji Gagatki zrozumiały dlaczego zawsze przy cebuli płaczę. Tak tak, zaliczyliśmy małą zbiorową cebulową histerię.
Gotowe guacamole podaliśmy z chipsami z tortilli (pychotka).
Gagatki ćwiczyły smarowanie.
A na koniec zasialiśmy awokado. Zobaczymy, czy coś wyrośnie (choć znając moją rękę do kwiatów, nie powinnam na to liczyć ;-) )
Nie wszyscy o tym wiedzą, że jak zrobi się pastę z awokado i zostawi w niej pestkę to nie ściemnieje. Czy pestka wypuściła korzonek? Trzymam kciuki za roślinkę.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam :-) My po to dodajemy cytrynę ;-) Korzonka ciągle brak niestety...
Usuń