Nigdy w życiu nie wypowiedziałam tyle razy słowa "żółty", co w przeciągu ostatnich kilku dni. Ale chyba się opłaciło, bo już przedwczoraj S wyjął kredkę z pudełka i zawołał radośnie "Mama, zółta kledka". Do tej pory wszystko było albo zielone, albo rojo ;-)
Na pierwszy ogień poszła zabawa ananasową galaretką którą opisywałam już tu.
Był też żółty posiłek w formie na muffiny. Pomysł na taki sposób podania jedzenia znalazłam na genialnym blogu Counting Coconuts. Gagatki uwielbiają muffinkowe drugie śniadania! Tym razem była kukurydza z puszki, oliwkowe sucharki, ananas, kulki śniadaniowe, banan i tarty żółty ser.
Z pudelkiem sensorycznym zdecydowanie przesadziłam. Jednak nadmiar jest niezdrowy na każdym polu. W pudełku znalazły się: makaron drobne gwiazdki, gumowe kaczki, lejek, dwie miseczki, pompony, koraliki, patyczki do lodów, druciki kreatywne, kulki do nawlekania, żółte obrazki, drewniane klocki, zabawki z filcu, klocki lego (Kubuś Puchatek i banany), guziki, gąbka, piórka, drewniane cyferki, kawałki bibuły i nie wiem, czy o czymś teraz nie zapomniałam. S zupełnie się gubił, nie wiedział, co robić, musiałam mu podsuwać pomysły, żeby się od razu nie znudził. N miała zły dzień i wszystko w pudle miało być jej. Ale jakoś daliśmy radę się nie pozabijać.
Do wielkiej, żółtej michy pozbierałam żółte zabawki. Z których oczywiście tylko samochody okazały się ciekawe.
Przygotowałam zapas odpowiednich kolorowanek i żółte przybory - flamastry/kredki/pisaki/kleje w brokacie/farbę w sztyfcie. Poniżej tylko część gagatkowych prac. Nie byłam pewna tego zadania, a tymczasem okazało się wielkim hitem.
Żółta matematyka, cyfry 1-5. Elementy pochodzą z gry Ravensburger Logo 1, 2, 3. S uwielbia te puzzle, choć sam jeszcze nie bardzo umie układać. Ale często po nie sięga (jeśli są wyłożone na półce) lub prosi (jeśli są schowane).
Żółte karty stopniowania. S miał w poważaniu, a dla N są zdecydowanie za łatwe.
Żółta wyklejanka - wydrukowana gwiazda wyklejana naklejkami gwiazdeczkami. Początki były całkiem udane, ale koniec końców Gagatki się pokłóciły o naklejki, N strzeliła focha i poszła się obrażać, a S stwierdził, że samemu wyklejać nudno... Uwielbiam ich ;-)
Żółta ciastolina domowej roboty (przepis) - już nigdy nie kupię ciastoliny w sklepie! Ta okazała się rewelacyjna, prosta i szybka (czy wręcz błyskawiczna!) w przygotowaniu, bardzo elastyczna i łatwa w obróbce. Leży sobie w lodówce, sprawdzimy ile wytrzyma. Do tego do zabawy żółte foremki, nożyki i wałek plus pojedyncze zabawki.
Żółta kąpiel (ta właściwa, zaplanowana) - z żółtymi balonami, zabawkami i farbą z pianki do golenia (przepis tu).
Czytaliśmy książki z żółtą okładką. Przy okazji odkryliśmy staruszka Pettsona i kota Findusa. Książka niedawno do nas zawitała, ale dopiero teraz udało nam się ją przeczytać. Gagatki pokochały od razu. Na wyraźną prośbę czytałam im codziennie o "kotku Findusie, co się zgubił". Rzadko która książka robi na nich aż takie wrażenie już za pierwszym podejściem.
Robiliśmy pszczółki na wiosenny plakat (pisałam o nich tu)...
... oraz lwy z papierowych talerzyków. Zgadnijcie, komu mama pomagała, a kto zrobił lwa całkowicie samodzielnie (no dobra, poza wycięciem nosa z filcu).
Do wykonania lwów użyliśmy papierowych talerzyków, żółtej farby, żółtej bibuły, czarnego filcu i włóczki (nos i buźka), samoprzylepnych oczek. Nasze lwy to połączenie tego i tego pomysłu.
Ćwiczenie praktyczne - żółta przewlekanka.
A poza tym:
- jedliśmy żółte jedzenie (poza muffinkowym drugim śniadaniem były także: dżem morelowy, miód, jajecznica, kolby kukurydzy, a nawet żółta kaszka na dobranoc - do tradycyjnej dodałam trochę kurkumy, S pluł nią jak rzadko czym!)
- Gagatki nosiły żółte ubrania (nie cały czas oczywiście!)
- w kółko i przy każdej sposobności powtarzałam słowo "żółty" - żółty kwiat, żółty banan, żółta kredka, żółte słońce itd.
Szacunek!!
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita
;-)
UsuńWspaniały pomysł z muffinową formą! wykorzystam dla mojego niejadka.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.Asia