Oczywiście nie na wszystko pozwalam, ale w wielu czynnościach dnia codziennego dziecko może bez problemu uczestniczyć. I tak np. oboje uwielbiają gotowanie z rodzicami, podlewanie kwiatów, S rozpakowywać zmywarkę, a N myć podłogę. Pomagają także przy nastawianiu/rozwieszaniu prania oraz przy odkurzaniu. Są to czynności, przy których nie narobią wielu szkód, a uczestniczenie w których sprawia im radość i napawa dumą.
czwartek, 29 sierpnia 2013
Akcja sprzątanie (lipiec 2012)
Zabawy zabawami, ale dzieci wprost uwielbiają pomagać dorosłym i uczestniczyć w ich życiu. Staram się nie odganiać, nie zniechęcać. Nauczyłam się nie poddawać myśleniu "zrobię to szybciej i lepiej sama". W miejsce tego zachęcam i z uśmiechem witam chęć pomocy.
Oczywiście nie na wszystko pozwalam, ale w wielu czynnościach dnia codziennego dziecko może bez problemu uczestniczyć. I tak np. oboje uwielbiają gotowanie z rodzicami, podlewanie kwiatów, S rozpakowywać zmywarkę, a N myć podłogę. Pomagają także przy nastawianiu/rozwieszaniu prania oraz przy odkurzaniu. Są to czynności, przy których nie narobią wielu szkód, a uczestniczenie w których sprawia im radość i napawa dumą.
Oczywiście nie na wszystko pozwalam, ale w wielu czynnościach dnia codziennego dziecko może bez problemu uczestniczyć. I tak np. oboje uwielbiają gotowanie z rodzicami, podlewanie kwiatów, S rozpakowywać zmywarkę, a N myć podłogę. Pomagają także przy nastawianiu/rozwieszaniu prania oraz przy odkurzaniu. Są to czynności, przy których nie narobią wielu szkód, a uczestniczenie w których sprawia im radość i napawa dumą.
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Koła (lipiec 2012)
Choć teoretycznie zaplanowane mamy tworzenie oceanu, praktycznie pomiędzy kolejnymi punktami naszych morskich opowieści wymyślamy na poczekaniu inne zabawy lub aktywności. Lubię, kiedy Gagatki same wymyślą, jak zorganizować swój czas. A na czasem dopadającą ich nudę i brak pomysłów staram się mieć coś "z tyłu głowy" do zaproponowania.
Niedawno dałam po prostu N pudło (mamy ich pod dostatkiem, chwała zakupom z dostawą do domu!), flamastry i plastikowe spody od jednorazowych kieliszków do szampana. Choć na początku N denerwowała się, że jej nie wychodzą kółka, szybko się wkręciła w malowanie i spędziła na tej aktywności kilka kolejnych wieczorów. Poniżej część z jej pracy.
Niedawno dałam po prostu N pudło (mamy ich pod dostatkiem, chwała zakupom z dostawą do domu!), flamastry i plastikowe spody od jednorazowych kieliszków do szampana. Choć na początku N denerwowała się, że jej nie wychodzą kółka, szybko się wkręciła w malowanie i spędziła na tej aktywności kilka kolejnych wieczorów. Poniżej część z jej pracy.
środa, 21 sierpnia 2013
Poszukiwacze skarbów
Uwielbiam proste pomysły na zabawy. Ten znalazłam na Counting Coconuts. Nasypałam do pudełka fasolę, ukryłam w niej 10 muszelek i dałam S do szukania.
Poza przyjemnością grzebania w fasoli, zabawa jest dobrym treningiem cierpliwości, uwagi i skupienia przy pracy. Dodatkowo mamy trochę matematyki (liczenie do 10) oraz małej motoryki (zbieranie rozrzuconej fasoli).
Na początku S musiał znaleźć wszystkie muszelki.
Później je liczyliśmy (od kilku dni S nie liczy 1, 2, 3, 4, 8, 9, 8, 9 tylko poprawnie do 10). A później próbował ułożyć je w kolejności od największej do najmniejszej. Zadanie było niezwykle trudne, ponieważ muszelki miały często bardzo zbliżone rozmiary. Dla S było zdecydowanie za trudne, N dawała radę.
Zabawa bardzo przypadła Gagatkom do gustu. Choć przygotowałam ją z myślą o S, również N koniecznie chciała spróbować (i "próbowała" kilka razy z rzędu).
Po kilkakrotnych poszukiwaniach muszelek Gagatki dały upust swojej fantazji i przez dwa dni wymyślały coraz to nowe zabawy.
Poza przyjemnością grzebania w fasoli, zabawa jest dobrym treningiem cierpliwości, uwagi i skupienia przy pracy. Dodatkowo mamy trochę matematyki (liczenie do 10) oraz małej motoryki (zbieranie rozrzuconej fasoli).
Na początku S musiał znaleźć wszystkie muszelki.
Później je liczyliśmy (od kilku dni S nie liczy 1, 2, 3, 4, 8, 9, 8, 9 tylko poprawnie do 10). A później próbował ułożyć je w kolejności od największej do najmniejszej. Zadanie było niezwykle trudne, ponieważ muszelki miały często bardzo zbliżone rozmiary. Dla S było zdecydowanie za trudne, N dawała radę.
Zabawa bardzo przypadła Gagatkom do gustu. Choć przygotowałam ją z myślą o S, również N koniecznie chciała spróbować (i "próbowała" kilka razy z rzędu).
Po kilkakrotnych poszukiwaniach muszelek Gagatki dały upust swojej fantazji i przez dwa dni wymyślały coraz to nowe zabawy.
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Słońce
Dawno dawno temu, bo jeszcze w maju, zrobiliśmy (hmmm... Gagatki zrobiły) piękne obrazy słońca. Pomysł znalazłam na tej stronie i od razu wiedziałam, że go wykorzystam. Gorąco (słonecznie wręcz) polecam ten projekt, jest dosyć nietypowy, dzieciom daje dużo radości, a efekty są naprawdę bardzo ładne.
Do wykonania potrzebujemy:
- czarny karton
- wycięte koło z białego papieru (najlepiej z brystolu)
- farby-tempery w trzech kolorach: żółtym, czerwonym i pomarańczowym
- folię spożywczą
- patyczki do uszu
- pojemnik na farby (użyliśmy papierowy talerzyk)
Na wycięte koło nalewamy farbę, po czym przykrywamy kawałkiem folii spożywczej. I ugniatamy :-) Pracując palcami lub całą dłonią dzieci mieszają kolory i zamalowują okrąg. Takie "malowanie" to naprawdę ciekawe doznanie sensoryczne. Wiem, bo dali mi spróbować ;-)
Następnie naklejamy słońce na czarny karton - czas na namalowanie promieni!
S postanowił stworzyć najpierw wzory na swoim słońcu.
Później zajął się promieniami.
Słoneczna praca wre.
A tu N kończy dzieło brata.
Gapa ze mnie! Gotowe obrazy podpisałam i powiesiłam na ścianie, jednak przez zapomnienie nigdy nie zrobiłam im zdjęcia... Na słowo mi uwierzcie, że wyszły bardzo ładne!
Do wykonania potrzebujemy:
- czarny karton
- wycięte koło z białego papieru (najlepiej z brystolu)
- farby-tempery w trzech kolorach: żółtym, czerwonym i pomarańczowym
- folię spożywczą
- patyczki do uszu
- pojemnik na farby (użyliśmy papierowy talerzyk)
Na wycięte koło nalewamy farbę, po czym przykrywamy kawałkiem folii spożywczej. I ugniatamy :-) Pracując palcami lub całą dłonią dzieci mieszają kolory i zamalowują okrąg. Takie "malowanie" to naprawdę ciekawe doznanie sensoryczne. Wiem, bo dali mi spróbować ;-)
Następnie naklejamy słońce na czarny karton - czas na namalowanie promieni!
S postanowił stworzyć najpierw wzory na swoim słońcu.
Później zajął się promieniami.
Słoneczna praca wre.
A tu N kończy dzieło brata.
Gapa ze mnie! Gotowe obrazy podpisałam i powiesiłam na ścianie, jednak przez zapomnienie nigdy nie zrobiłam im zdjęcia... Na słowo mi uwierzcie, że wyszły bardzo ładne!
sobota, 17 sierpnia 2013
Mała Kobietka (lipiec 2012)
Jeszcze trochę retrospekcji, tym razem w temacie "chcę być taka, jak mama"
----------
sobota 21.07.2012
"Potrzebuję mieć pomalowane paluszki jak mamusia!"
----------
sobota 21.07.2012
"Potrzebuję mieć pomalowane paluszki jak mamusia!"
czwartek, 15 sierpnia 2013
Aaawokado
Po arbuzie i cytrynach przyszedł czas na awokado. Bezczelnie wykorzystałam Gagatki i zagoniłam do roboty - przygotowali guacamole :-) wg tego przepisu i oczywiście z odrobiną mojej pomocy.
Na początku każdy dostał po swoim owocu do zbadania - zwróciliśmy uwagę na chropowatą skórkę oraz podłużny kształt. Następnie dałam im po kawałku skórki do obejrzenia, dotykaliśmy zielonego miąższu, odkryliśmy, że awokado ma jedną dużą pestkę.
Po eksploracji nastąpił podział zadań - S (z moją pomocą) ugniatał awokado widelcem oraz wyciskał nań sok z cytryny, N obierała i ścierała cebulę i czosnek. Przy okazji Gagatki zrozumiały dlaczego zawsze przy cebuli płaczę. Tak tak, zaliczyliśmy małą zbiorową cebulową histerię.
Gotowe guacamole podaliśmy z chipsami z tortilli (pychotka).
Gagatki ćwiczyły smarowanie.
A na koniec zasialiśmy awokado. Zobaczymy, czy coś wyrośnie (choć znając moją rękę do kwiatów, nie powinnam na to liczyć ;-) )
Na początku każdy dostał po swoim owocu do zbadania - zwróciliśmy uwagę na chropowatą skórkę oraz podłużny kształt. Następnie dałam im po kawałku skórki do obejrzenia, dotykaliśmy zielonego miąższu, odkryliśmy, że awokado ma jedną dużą pestkę.
Po eksploracji nastąpił podział zadań - S (z moją pomocą) ugniatał awokado widelcem oraz wyciskał nań sok z cytryny, N obierała i ścierała cebulę i czosnek. Przy okazji Gagatki zrozumiały dlaczego zawsze przy cebuli płaczę. Tak tak, zaliczyliśmy małą zbiorową cebulową histerię.
Gotowe guacamole podaliśmy z chipsami z tortilli (pychotka).
Gagatki ćwiczyły smarowanie.
A na koniec zasialiśmy awokado. Zobaczymy, czy coś wyrośnie (choć znając moją rękę do kwiatów, nie powinnam na to liczyć ;-) )
środa, 14 sierpnia 2013
Matematyka dla smyka
Dwa pomysły matematyczne.
Dla S liczenie z lego (pomysł zaczerpnięty stąd). Wieki temu przygotowałam dwie takie karty - jedną z podziałem na kolory (jak na zdjęciu) i jedną bez. Odrysowałam klocki na papierze i podkleiłam tekturą z opakowania po płatkach. Można też pobrać, wydrukować i zalaminować planszę z Counting Coconuts.
I dla N zadanie trochę bardziej rozbudowane - liczenie przy pomocy koralików i drucików kreatywnych. Na początku N musi ułożyć w kolejności drewniane cyfry (pochodzą z układanki Goki), następnie nawlec odpowiednią liczbę koralików na druciki i przyporządkować drucik do cyfry.
Dla S liczenie z lego (pomysł zaczerpnięty stąd). Wieki temu przygotowałam dwie takie karty - jedną z podziałem na kolory (jak na zdjęciu) i jedną bez. Odrysowałam klocki na papierze i podkleiłam tekturą z opakowania po płatkach. Można też pobrać, wydrukować i zalaminować planszę z Counting Coconuts.
I dla N zadanie trochę bardziej rozbudowane - liczenie przy pomocy koralików i drucików kreatywnych. Na początku N musi ułożyć w kolejności drewniane cyfry (pochodzą z układanki Goki), następnie nawlec odpowiednią liczbę koralików na druciki i przyporządkować drucik do cyfry.
wtorek, 13 sierpnia 2013
Trzy stany skupienia
Gagatki zgłębiają tajemnice materii i trzech stanów skupienia. Dziś przeprowadziłam krótką lekcję wprowadzającą w temat, w kolejnych dniach będziemy przyglądać się bliżej każdemu ze stanów.
Na początek przygotowałam dla nich tacę przedstawiającą poszczególne stany skupienia.
Rozmawialiśmy o tym, czym jest materia, badaliśmy zgromadzone na tacy pomoce - dotykaliśmy kamień, maczaliśmy palce w wodzie oraz szukaliśmy zamkniętego w słoiku powietrza.
Następnie dałam Gagatkom kilka przedmiotów (klocek, drewniany owoc, samochód) jako kolejne przykłady ciał stałych.
Później bawiliśmy się kolorową wodą - przelewaniem między różnymi pojemnikami, pluskaniem. Tak się fortunnie złożyło, że i użyty barwnik spożywczy mieliśmy w stanie ciekłym ;-)
Oczywiście miałam zgryza, jak pokazać gaz. Ostatecznie najpierw machaliśmy rękoma 'dotykając' otaczające nas powietrze, a następnie dmuchaliśmy balony. Z nadmuchanych wypuszczałam powietrze wprost na Gagatki, by mogły poczuć powiew.
Na sam koniec pokazałam Gagatkom jak jeden stan przechodzi w drugi - na małej patelni położyliśmy kostki lodu i obserwowaliśmy jak najpierw lód się topił i przechodził ze stanu stałego w ciekły, a następnie jak woda zamieniała się w parę.
Gagatki zachwycone, czekają na kolejne eksperymenty.
Na początek przygotowałam dla nich tacę przedstawiającą poszczególne stany skupienia.
Rozmawialiśmy o tym, czym jest materia, badaliśmy zgromadzone na tacy pomoce - dotykaliśmy kamień, maczaliśmy palce w wodzie oraz szukaliśmy zamkniętego w słoiku powietrza.
Następnie dałam Gagatkom kilka przedmiotów (klocek, drewniany owoc, samochód) jako kolejne przykłady ciał stałych.
Później bawiliśmy się kolorową wodą - przelewaniem między różnymi pojemnikami, pluskaniem. Tak się fortunnie złożyło, że i użyty barwnik spożywczy mieliśmy w stanie ciekłym ;-)
Oczywiście miałam zgryza, jak pokazać gaz. Ostatecznie najpierw machaliśmy rękoma 'dotykając' otaczające nas powietrze, a następnie dmuchaliśmy balony. Z nadmuchanych wypuszczałam powietrze wprost na Gagatki, by mogły poczuć powiew.
Na sam koniec pokazałam Gagatkom jak jeden stan przechodzi w drugi - na małej patelni położyliśmy kostki lodu i obserwowaliśmy jak najpierw lód się topił i przechodził ze stanu stałego w ciekły, a następnie jak woda zamieniała się w parę.
Gagatki zachwycone, czekają na kolejne eksperymenty.
Biały, czarny, czerwony
W ostatnich latach bardzo dużo mówi się o tym, jak rozwija się wzrok niemowlęcia, co i jak widzi maluszek. Noworodki widzą obraz bardzo nieostro, co ma chronić je przed nadmiarem bodźców. Uważa się, że na wczesnym etapie życia dziecko najlepiej widzi proste obrazy o kontrastowych kolorach. Stąd m.in. nastała w ostatnich latach moda na czarno-biało-czerwone zabawki i książeczki.
Pierwsze miesiące życia dziecka to czas silnego rozwoju wzroku. Rozwój ten możemy wspomóc oferując dziecku proste, łatwe do przygotowania w domu, zabawki - kontrastowe karty oraz mobile.
Wg metody Montessori czarno-białe karty pokazuje się dziecku przez pierwsze 4 tygodnie życia, inne teorie mówią o pierwszych 6 tygodniach. Choć V 6 tygodni skończył wczoraj, nasze karty oraz książeczki nadal są i będą w użyciu. Po prostu sprawiają mu ewidentną frajdę i widać, z jakim zaciekawieniem i skupieniem patrzy na obrazki.
Karty dla V przygotowałam sama, choć w internecie jest sporo miejsc, z których można ściągnąć gotowce (można też po prostu namalować czarne kształty na białej kartce, taką wersję też stosowałam). Używamy ich na dwa sposoby - albo pokazuje mu ktoś z nas, albo rozkładamy obok miejsca, w którym leży. Ciekawym pomysłem jest posklejanie kart na wzór książeczki-harmonijki i rozłożenie ich np. po bokach łóżeczka.
Z kolei w biblioteczce V znalazły się (dzięki uprzejmości babci, całujemy i pozdrawiamy!) trzy książeczki - jak widać babcia zadbała o wszystko, a V ma co czytać przez najbliższe miesiące.:
Oczami maluszka, wiek 0-6 miesięcy
Maluszek patrzy, wiek 3-6 miesięcy
Świat dzidziusia, wiek 6+
Pierwszą z nich mogę zdecydowanie polecić. V bardzo ją lubi, a i rodzeństwo uwielbia mu ją 'czytać'. Kolejne dwie czekają jeszcze na swój czas.
Do pobrania:
dwustronne karty BRW
Materiały z sieci:
Kolekcja 20 obrazków gotowych do wydruku
Instrukcja wykonania własnej karuzeli nad łóżeczko
Kolekcja dwustronnych kart do wydruku
Kolekcja 12 kart ze zwierzętami
Pierwsze miesiące życia dziecka to czas silnego rozwoju wzroku. Rozwój ten możemy wspomóc oferując dziecku proste, łatwe do przygotowania w domu, zabawki - kontrastowe karty oraz mobile.
Wg metody Montessori czarno-białe karty pokazuje się dziecku przez pierwsze 4 tygodnie życia, inne teorie mówią o pierwszych 6 tygodniach. Choć V 6 tygodni skończył wczoraj, nasze karty oraz książeczki nadal są i będą w użyciu. Po prostu sprawiają mu ewidentną frajdę i widać, z jakim zaciekawieniem i skupieniem patrzy na obrazki.
Karty dla V przygotowałam sama, choć w internecie jest sporo miejsc, z których można ściągnąć gotowce (można też po prostu namalować czarne kształty na białej kartce, taką wersję też stosowałam). Używamy ich na dwa sposoby - albo pokazuje mu ktoś z nas, albo rozkładamy obok miejsca, w którym leży. Ciekawym pomysłem jest posklejanie kart na wzór książeczki-harmonijki i rozłożenie ich np. po bokach łóżeczka.
Z kolei w biblioteczce V znalazły się (dzięki uprzejmości babci, całujemy i pozdrawiamy!) trzy książeczki - jak widać babcia zadbała o wszystko, a V ma co czytać przez najbliższe miesiące.:
Oczami maluszka, wiek 0-6 miesięcy
Maluszek patrzy, wiek 3-6 miesięcy
Świat dzidziusia, wiek 6+
Pierwszą z nich mogę zdecydowanie polecić. V bardzo ją lubi, a i rodzeństwo uwielbia mu ją 'czytać'. Kolejne dwie czekają jeszcze na swój czas.
Do pobrania:
dwustronne karty BRW
Materiały z sieci:
Kolekcja 20 obrazków gotowych do wydruku
Instrukcja wykonania własnej karuzeli nad łóżeczko
Kolekcja dwustronnych kart do wydruku
Kolekcja 12 kart ze zwierzętami
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Transfer fasoli
Oczywiście cudownie jest mieć wypasione pomoce edukacyjne. Na szczęście wiele praktycznych ćwiczeń przygotujemy przy pomocy tego, co mamy w domu.
Tu na szybko zmontowane zadanie na ćwiczenie ręki - transfer fasoli sitkiem. W lewej misce mamy zanurzoną w wodzie fasolę, którą dziecko musi przenieść przy pomocy sitka do prawej miski.
Tu na szybko zmontowane zadanie na ćwiczenie ręki - transfer fasoli sitkiem. W lewej misce mamy zanurzoną w wodzie fasolę, którą dziecko musi przenieść przy pomocy sitka do prawej miski.
sobota, 10 sierpnia 2013
Cytryną i limonką
Dziś chciałam Wam zaprezentować kilka zabaw, przy których pomocne były cytryna i limonka.
Po pierwsze - transfer owoców (o transferze całą dłonią pisałam tu).
Po drugie - sortowanie wg kolorów.
Chwila konsternacji (tym się kończy skupienie uwagi na zadaniu siostry, a nie na swoim;-) )
I już poprawione.
Po trzecie - smakowanie.
I po czwarte - stemplowanie/malowanie.
Dzieło Gagatków
Natchnienie przyszło stąd i stąd.
Po pierwsze - transfer owoców (o transferze całą dłonią pisałam tu).
Po drugie - sortowanie wg kolorów.
Chwila konsternacji (tym się kończy skupienie uwagi na zadaniu siostry, a nie na swoim;-) )
I już poprawione.
Po trzecie - smakowanie.
I po czwarte - stemplowanie/malowanie.
Dzieło Gagatków
Natchnienie przyszło stąd i stąd.
Subskrybuj:
Posty (Atom)