sobota, 30 listopada 2013

Wielkie Bożonarodzeniowe Odliczanie 2013

Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami (rodzice małych dzieci wiedzą, JAK wielkie są te kroki) i z tej okazji chciałam Was zaprosić do śledzenia naszego Wielkiego Bożonarodzeniowego Odliczania 2013.


Idea jest prosta, ale grafik napięty. Począwszy od jutra codziennie aż do Wigilii będziemy wykonywać jedną (lub więcej) pracę plastyczną związaną z zimą i ze Świętami.

(edit) Mój ambitny plan codziennej prezentacji naszych poczynań niestety nie wypalił. Nie zrobiliśmy też wszystkiego, co było w planach. W związku z czym uzupełniłam poniższą listę o różne inspiracje, do których sięgnęliśmy (lub planowałam sięgnąć). Może podczas WBO 2014 będę bardziej zorganizowana ;-)

Wielkie Bożonarodzeniowe Odliczanie 2013 w Przedszkolu pod Brykającym Gagatkiem:


piątek, 29 listopada 2013

Kalendarz Adwentowy 2013

Grudzień za rogiem, wczoraj więc przygotowaliśmy nasz domowy kalendarz adwentowy, czy właściwie 2 kalendarze.

Pierwszy, zrobiony głównie z myślą o S, jest bardzo prosty. Mamy 3 słoiczki, w dwóch po 24 czerwone szklane kamyki. Począwszy od 1 grudnia, codziennie rano Gagatki będą przerzucały po jednym kamyku ze swojego słoika do środkowego. Kiedy z gagatkowych słoików znikną wszystkie kamyki, będzie Wigilia. Pomysł podpatrzyłam tu.


Drugi kalendarz wykonałyśmy z N wg tej instrukcji (na stronie jest również plik z numerowanymi kołami do pobrania).


poniedziałek, 25 listopada 2013

Kolacja dla taty

W obecnych czasach wiele dzieci towarzyszy rodzicom w kuchni podczas szykowania posiłków. Gagatki towarzyszą nam naprawdę często i nie musiałabym organizować żadnego warsztatu, by mieć spory materiał do opisania ich kulinarnych poczynań. Ale że warsztaty to bardzo fajna sprawa (a Dziecko na Warsztat to już w ogóle super!) postanowiłam i kulinarnym nadać specjalny charakter.


Gagatkowy tata wystawił nas tym razem i kiedy nadszedł warsztatowy weekend poszedł do pracy. Nie chciałam jednak zostawiać warsztatów na ostatnią chwilę, a poza tym nieobecność męża podsunęła mi pomysł na motyw przewodni. Uzbroiłam się więc w cierpliwość i warsztat przeprowadziłam sama. I muszę przyznać, że jestem bardzo bardzo zadowolona z jego przebiegu oraz rezultatu, choć nie udało nam się przygotować części z zaplanowanych potraw. I zbyt wielu zdjęć dokumentujących poczynania Gagatków też mi się nie udało zrobić.

Zapraszam na relację z kulinarnego warsztatu - Gagatki przygotowały dla zmęczonego taty kolację!


N ma obecnie 4 lata i 5 miesięcy, S 2 lata i 8 miesięcy (a V 4,5 miesiąca, ale on jak zwykle tylko się przyglądał, a potem poszedł spać).

W naszym warsztacie wykorzystałam przepisy z bloga Kwestia Smaku, z którego naprawdę często korzystam w kuchni. Starałam się wybrać takie potrawy, które Gagatki uznają za smaczne, które będą łatwe w przygotowaniu i przy których większość pracy będą mogły wykonać Gagatki bez lub tylko z minimalną moją pomocą. I, nie będę ukrywać, takie, które w razie czego łatwo będzie uratować. Ostatecznie zdecydowałam się na przygotowanie różnych past:

Pasta jajeczno-łososiowa
Pasta jajeczna z mascarpone
Pasta z tuńczyka
Pasta z ciecierzycy i czerwonej soczewicy
Hummus


Najprostsze pasty (jajeczna, z tuńczyka i guacamole, przy czym dwie pierwsze do tej pory szykowane w inny sposób) są naszym typowym posiłkiem szykowanym, kiedy mamy mieć gości z małymi dziećmi (a my głównie takich mamy i to często). Taka forma podania posiłku jest niezwykle atrakcyjna dla dzieci, daje im poczucie decydowania o sobie oraz przestrzeń na samodzielność. Pasty można przygotować samemu na szybko (jeśli czasu brak) lub właśnie z powodzeniem włączyć nawet najmłodsze dzieci w ich przygotowanie.

Tata poszedł do pracy, a ja z Gagatkami udałam się do sklepu, gdzie dałam im się ponaciągać na różne nieprzewidziane wcześniej produkty czym - bardzo niewychowawczo - zapewniłam sobie ich dobry humor i współpracę do końca dnia. Gagatki były niezwykle dumne i szczęśliwe robiąc zakupy na kolację, którą same miały przygotować!

Nasz kulinarny warsztat, oprócz wspaniałej zabawy, dał Gagatkom możliwość wielu praktycznych ćwiczeń potrzebnych w życiu codziennym. Ich zadania obejmowały (w przypadkowej kolejności):
- mycie warzyw
- obieranie marchewki i ziemniaków (ziemniaki miały być na tortillę, której niestety nie zdążyliśmy zrobić przed powrotem taty)
- otwieranie puszek
- przesypywanie i nasypywanie
- odcedzanie cieciorki
- nalewanie (wody, oliwy, octu, soku z cytryny, passaty)
- ważenie
- obieranie jajek
- rozgniatanie widelcem (jajek i upieczonego łososia)
- miksowanie blenderem
- ubijanie mikserem
- wyciskanie soku z cytryny
- mieszanie (past, w garnku, mascarpone z sokiem z cytryny)
- solenie i pieprzenie (młynkiem elektrycznym, więc szał!)
- przekładanie pas do misek
- sprzątanie po warsztatach
- nakrywanie do stołu

A tu tylko mikroskopijna część ich pracy, którą udało mi się uchwycić na zdjęciach:






Mam nadzieję, że spodobała Wam się nasza propozycja kulinarnego warsztatu dla najmłodszych. Gorąco Was zachęcam do spróbowania i w ogóle do włączenia dzieci w gotowanie.

Następny warsztat - bożonarodzeniowe rękodzieło - zostanie opublikowany 16 grudnia. Już dziś serdecznie zapraszam!!!

A tymczasem zachęcam do odwiedzenia również blogów pozostałych uczestniczek projektu i sprawdzenia, co też te rewelacyjne mamuśki wymyśliły tym razem :-)


DZIECKO NA WARSZTAT

środa, 6 listopada 2013

Przygotowanie do pisania

Dla większości rodziców kredki to najlepsze, co można dać dziecku (poza miłością i czasem oczywiście). Wielkie więc było moje zdziwienie, kiedy kilka miesięcy temu spotkałam się z sugestią, by owe kredki zabrać, a zająć się wzmacnianiem dłoni i palców.

Choć kredek całkowicie zabrać nie potrafiłam (ale usunęłam na jakiś czas z widoku), skupiłam się na przygotowywaniu zadań "na 3 palce". Z pomocą, jak zwykle, przyszła metoda Montessori.

Po kilku miesiącach widać wyraźne efekty, zwłaszcza u N. Chwyta już zazwyczaj prawidłowo i coraz mniej męczy jej się ręka. A S ma dopiero 2,5 roku, więc ma jeszcze duuużo czasu. Pracujemy zatem dalej, a dziś chciałam Wam pokazać kilka pomysłów na zadania przygotowujące do pisania.

Na pierwszy ogień - żetony. Ćwiczenie na 3 palce oraz koordynacja ręka-oko. Zadaniem dziecka jest wrzucenie żetonów do słoiczka.


Gdy znalazłam odpowiedni pojemnik, ulepszyłam zadanie. Tym razem są żetony dwóch wielkości oraz dwa odpowiadające im otwory w przykrywce puszki (puszkę, żeby była przyjemniejsza dla oka, obkleiłam taśmą w owieczki).


Kolejny pomysł przewijający się w blogosferze - kulki i podkładki antypoślizgowe (moje są jakieś badziewne i muszę przyklejać je taśmą do tacy, ale kiedyś będę miała ładne!). Tutaj znowu pracują 3 palce, dziecko ćwiczy koordynację ręka-oko, a dodatkowo mamy sortowanie jeden do jednego (jako wstęp do matematyki).


Jeszcze we wrześniu uczestniczyłam w bardzo ciekawym webinarium "Montessori dla rodziców" prowadzonym przez Agnieszkę Stein. Wśród inspiracji wyniesionych ze spotkania było poniższe zadanie ze szpilkami. Po lewej stronie mamy szpilki wbite w gąbkę (u nas taka do zmywania naczyń), po prawej solniczkę (jeszcze lepiej, jeśli zamiast gąbki użyjemy drugiej solniczki, ale ja nawet tej pierwszej w domu nie miałam).



W Montessori uwielbiam między innymi to, że wiele pomocy jesteśmy w stanie przygotować używając sprzętów, które mamy w domu. W dodatku poświęcając na to krótką chwilę. Bodaj najprostszy i najszybszy do przygotowania materiał do ćwiczenia małych paluszków to spinacze bieliźniane. Wkładamy je do miski i... gotowe!


A tu najnowsza wersja z małymi drewnianymi używanymi w rękodziele. W moim ulubionym Tigerze były za £1, nie można było nie wziąć!


I na koniec transfer koralików pinceta. Zadanie cieszące się niezwykłą popularnością wśród Gagatków i odwiedzających nas dzieci.

wtorek, 5 listopada 2013

Święta idą!!!

Od prawie miesiąca (tak, MIESIĄCA!!!) jesteśmy bombardowani ofertą świąteczną. Jednak teraz, po Halloween, machina ruszyła pełną parą! N stara się być na bieżąco, w związku z czym kilka dni temu ubrała już choinkę...

...z bombkami, łańcuchem i lampkami. Uwielbiam jej pomysły :-)


I tak się zastanawiam, jak ja mam dzieciom wytłumaczyć, że do Świąt to jeszcze ho ho i jeszcze dłużej?

poniedziałek, 4 listopada 2013

Historia z gazet

Dzisiejszy post skierowany jest głównie do moich czytelników z Wysp :-) Choć może i polskim edukatorom przyda się ta informacja.

Niedawno przyszły do nas materiały do nauki historii. Gagatki są na nie jeszcze za małe, ale i tak jestem nimi zachwycona! Póki co zaczytujemy się w nich razem z gagatkowym tatą, a w przyszłości będą stanowić bardzo ciekawe wsparcie w nauce.

Dostaliśmy 2 komplety reprintów brytyjskich gazet. Pierwszy z nich zawiera cztery gazety z czasu II wojny światowej.


W drugim pakiecie znalazły się gazety dotyczące wydarzeń czterech wielkich wydarzeń: zatonięcie Titanica (jako fanka Downton Abbey poczułam dreszczyk emocji sięgając po tę gazetę), zdobycie Mt Everest, koronacja Królowej Elżbiety oraz dotarcie pierwszych ludzi na Księżyc.


Materiały dostaliśmy dzięki uprzejmości firmy Historic Newspapers. Firma ma doprawdy nietypowa ofertę - sprzedaje oryginalne stare gazety. W swoim archiwum posiada gazety wydawane na przestrzeni minionych 200 lat! Proponuje je jako oryginalne prezenty, np urodzinowe lub rocznicowe, jednak można z powodzeniem użyć ich właśnie do nauki. Obecnie gazety można nabyć z 10% zniżką, wpisując przy zamówieniu kod "EDU10".
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...