Mama Gagatków (czyli ja oczywiście) ręki do roślin nie ma. Potrafię ususzyć nawet kaktusa, a rośliny lubiące wilgoć zwykle topię. Domowa edukacja jednak zobowiązuje i wczoraj perełkowy materiał został wyeksmitowany ze swojej półki ustępując miejsca pomidorkom, awokado i rzeżusze.
Niestety z pomidorkami i awokado nie wiążę zbyt dużych nadziei - za 3 tygodnie ruszamy już do Hiszpanii, a roślinki zostaną pod opieką taty Gagatków, który rękę do roślin ma jeszcze gorszą niż ja.
Pomidorki mamy z kupnego zestawu. Połakomiłam się na wiaderka! Oprócz rozmowy, czego rośliny potrzebują do wzrostu, duża dawka ćwiczeń praktycznych/małej motoryki - wycinanie, pisanie, klejenie, podlewanie.
Awokado już kiedyś próbowaliśmy hodować i nawet całkiem dobrze nam poszło - pojawił się korzonek! Niestety później pestka zgniła (naprawdę muszę dokształcić się z tematu!), oby tym razem poszło nam lepiej.
Na koniec dnia posialiśmy rzeżuchę - tu przynajmniej Gagatki będą mogły szybko zobaczyć efekt. Bo wielce zawiedziona N już dziś zauważyła, że od wczoraj nic nie urosło ;-)
W sianiu rzeżuchy czynny udział brał nawet V - jak widać, posiał od serca!
u nas też posiane i podlane ... a właściwie podlewanie każdego dnia było obfitym śmigusem - dyngusem :)
OdpowiedzUsuńjesli roslina lubi mokro, to moze i dyngusa przezyje :)
UsuńRzeżucha na pewno się uda :)
OdpowiedzUsuńRzezucha to tak, bardziej o pozostale sie balam. Pomidorki troche wyrosly, przesadzilismy przed wyjazdem, teraz zadanie taty podlewac i utrzymac przy zyciu. Awokado sie nie udalo, ale bedziemy probowac jeszcze nie raz, kiedys nam wreszcie wyrosnie ;-)
Usuń