poniedziałek, 1 grudnia 2014

Śladami Misia Paddingtona cz.2

Jesteśmy po drugiej już wielkiej wyprawie w poszukiwaniu Misiów Paddingtonów (część 1. przeczytacie tu). Tym razem udało nam się odnaleźć aż 8 z nich! Choć do jednego będziemy musieli wrócić, ale o tym za chwilę.

Dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania Museum of Childhood (relacja z wizyty w muzeum wkrótce!). Przed wejściem do niego stoi pierwszy odnaleziony tego dnia miś - Toggle. Jest on mocno inny od pozostałych, a jego kształt jest ukłonem w stronę... guzików od płaszcza Misia Paddingtona :-) Prosta drewniana zabawka ma odzwierciedlać beztroskę oraz radość dzieciństwa.



Następnie pojechaliśmy w okolice Oxford Street, gdzie odnaleźliśmy drugiego misia - Little Bear Blue. Niby zwykły, a niezwykły, bo ozdobiony delikatnymi migoczącymi światełkami. "On świeci!" z zachwytem wykrzyknął S.



Nieopodal stoi kolejny miś - Parka Paddington, zaprojektowany przez Liama Gallaghera.




Kolejny miś znajduje się w bardzo niebezpiecznym dla portfela rodzica miejscu - w sklepie Hamleys przy Regent's Street, Bearer of Gifts.


Po długim poranku trzeba było się posilić. Po obiedzie odnaleźliśmy następnego misia - Bearodiversity.




Po czym poszliśmy na kawę i deser do Rainforest Cafe. To był nasz drugi raz w tym miejscu i zdecydowanie o jeden raz za dużo.


Po kawiarni rozstaliśmy się z częścią wycieczki (bo tego dnia było nas więcej poszukiwaczy!), która musiała wracać do domu. A Gagatki chciały szukać kolejnych misiów! Poszliśmy więc na Piccadilly Circus, gdzie odnaleźliśmy kolejnego misia - Paddington the Explorer, ależ on mi się spodobał! Miś obieżyświat, co i Polskę odwiedził :-)

rozmazane, ale tak ładnie było...





Z Piccadilly poszliśmy na Leicester Square w poszukiwaniu misia Blush (projekt Nicole Kidman). Niestety spotkał nas zawód, bo do misia nie dało rady podejść - teren placu zamykany jest o zmierzchu. Musieliśmy zadowolić się oglądaniem go z daleka i na dodatek z tyłu. To ten miś, do którego chcemy wrócić. Zwłaszcza, że wokół niego wyrosły piękne karuzele...




Przy Piccadilly i Leicester Square natknęliśmy się na inne ciekawe figury, o których czytałam, ale... zapomniałam! A szkoda, bo to konik S jest! Sculpture trails to projekt współorganizowany przez Transport of London oraz Museum of Transport obchodzących rok 2014 jako rok autobusów (2014 Year of the Bus). To 40 statuetek autobusów zaprojektowanych przez bardziej i mniej znanych artystów, które zostały rozstawione w różnych częściach Londynu. Brzmi znajomo, prawda? Niestety projekt zbiegł się w czasie z promocją Misia Paddingtona, więc już wszystkich autobusów szukać nie będziemy. Zwłaszcza, że jedna z tras to trasa, którą dopiero co przeszliśmy (pisałam o niej tu). Ale może ktoś z Was, kto odwiedza Londyn, będzie zainteresowany? Szczegóły i trasy tutaj.


Na koniec poszliśmy jeszcze na Trafalgar Square, gdzie odnaleźliśmy ostatniego tego dnia misia - The Bear of London, zaprojektowanego przez Borisa Johnsona, burmistrza Londynu. To ulubiony miś S, choć N i mnie również chwycił za serce. S twierdzi, że to jest jego miś :-) A wszystko za sprawą walizki-autobusu (wspomniałam, że to konik S, prawda?), do której się przytulił przykleił i się odkleić nie chciał.






A później już prosto do metra i do domu...


1 komentarz:

  1. Super! Te miski jeszcze przed nami. Nie bylam nigdy w Rainforest cafe, wyglada super! Czemu o jeden raz za duzo? Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...