Przede wszystkim podczas podróży starałam się zwrócić uwagę Gagatków na mijane miejsca - jeziora, wyspy, archipelagi, fiordy. Skandynawia jest piękna i niezwykle różnorodna pod tym względem.
Oprócz tego patrzyliśmy dużo na mapy, gdzie wyraźnie widać było np. mnogość jezior czy wysp.
"Na poważnie" zaczęliśmy warsztat od tworzenia różnych form w piasku na plaży. Hitem każdorazowo było wykopywanie jeziora, z czasem zaczęły powstawać bardziej rozbudowane krajobrazy.
Po kilku powtórzeniach zabaw na plaży i wstępnym utrwaleniu wiadomości, zrobiliśmy w domu nasze pomoce. Klasyczne pomoce Montessori to tace/pojemniki z odpowiednio wyrzeźbionym dnem, do których dzieci mogą nalewać wodę. Sa cudowne i niestety bardzo drogie.
formy ladu i wody; zdjecie absorbentminds.co.uk |
Nasze pomoce były niestety jednorazowe, ale za to łatwe w przygotowaniu, tanie i sprawiły Gagatkom naprawdę dużo frajdy. Do uformowania lądu użyliśmy puree ziemniaczanego z proszku, a wodę zabarwiliśmy barwnikiem spożywczym dla lepszego efektu.
Po pracy na konkrecie przeszliśmy do materiałów bardziej abstrakcyjnych. Przygotowałam dla Gagatków pary karteczek z narysowanym ołówkiem konturem różnych form oraz kredki w kolorach niebieskim i buro-brązowym. Ich zadaniem było odpowiednie pokolorowanie kartek. Zadanie okazało się trochę zbyt wymagające dla S (za dużo kolorowania, S pracuje jeszcze na odpowiednim naciskiem kredki na kartkę), a N z kolei postanowiła je sobie urozmaicić - z tylu każdej kartki napisała krótką informację nt. każdej z form.
Na koniec warsztatu pracowaliśmy jeszcze na przygotowanej przeze mnie kartce A4, na której narysowałam formy, z którymi pracowaliśmy (tradycyjnie jest 5 par, ja 'okroiłam' temat do czterech - wyspa/jezioro, archipelag/pojezierze, półwysep/zatoka oraz przesmyk/cieśnina). Najpierw Gagatki próbowały odnaleźć poszczególne kształty, następnie N ponaklejała w odpowiednie miejsca ich nazwy).
Jako uzupełnienie tematu oglądaliśmy również zdjęcia w internecie po tysiąckroć powtarzając, co jest czym i czym jest co.
A na koniec przy kolacji N pokazała mi dziurę w wędlinie z komentarzem, że to jezioro. Nic nie cieszy bardziej niż to, gdy temat chwyci ;-)
***
Post powstał w ramach 3. edycji Dziecka na Warsztat - zapraszam do pozostałych uczestniczek projektu, na pewno dużo i ciekawie się działo!