niedziela, 30 czerwca 2013

Nasze morze domowe (lipiec 2012)

Pomysł na bloga miałam już dawno dawno, ale brak czasu skutecznie wstrzymywał akcję. Przeprowadzka do innego kraju, aklimatyzacja, ponowne poszukiwanie rytmu, ostateczna (lub nie?) decyzja o ED i blog wreszcie powstał. Czy właściwie powstał na nowo, bo pierwsze wpisy pojawiły się na nim już rok temu, dziś niedostępne. Rozczulają mnie jednak, zwłaszcza jak widzę na zdjęciach, jak małe były wówczas moje Gagatki. Za nimi bardzo burzliwy rok, rok zmian i ogromnego rozwoju. Pomyślałam więc, że podzielę się z Wami tym, co rok temu nieudolnie próbowałam wprowadzić. Poza tym na blogu cisza jak makiem zasiał, mam albo gotowe teksty, do których brakuje zdjęć, albo obrobione zdjęcia, do których brakuje tekstu, albo zdjęcia i tekst czekające na obrobienie. A tu proszę, jedno i drugie gotowe i się marnuje. Zapraszam więc na kilka retrospekcyjnych postów!

----------

środa 11.07.2012

- N ma tutaj motylka - poinformowała mnie, pokazując na sukienkę - I gwiazdeczki na motylku.
- Masz gwiazdeczki?
- Tak.
- A wiesz, że Ty jesteś mamy gwiazdeczką?
- Tak, z morza gwiazdeczką.
- Ah, czyli mamy ROZGWIAZDĄ jesteś!
- ...
- Morską gwiazdeczką?
- Tak, morską gwiazdeczką. I konikiem morskim mamy.
- I mamy rybką, prawda?

***

Wczorajsza rozmowa zainspirowała mnie do stworzenia naszego morza. N ostatnio ciągle o morzu wspomina, więc temat wydawał się idealny. Na meblach i podłodze rozłożyłyśmy niebieską pościel, wydrukowałam różne rybki i inne morskie zwierzęta do kolorowania, przygotowałam potrzebne przybory. W głowie miałam pomysły na zrobienie rybek i ośmiornicy, ale N wkręciła się w wyklejanie plasteliną - spędziła na wyklejaniu grubo ponad 2 godziny, pod koniec zaczęła łączyć plastelinę z flamastrami. Każde wyklejone zwierzątko trafiało do naszego morza, żeby popływać.






Przy okazji nazywałyśmy zwierzęta i kolory po hiszpańsku (N) oraz część po angielsku (ja). Przy każdym zwierzęciu przekazywałam jakąś informację na jego temat, liczyłyśmy nogi ośmiornicy i oglądałyśmy zdjęcia w internecie (ostatecznie N dała się przekonać, że ośmiornica ma 8 nóg, a nie - jak wcześniej twierdziła uparcie - 6 nóg, ogon i siusiaka).

W tym czasie S próbował układać drewniane puzzle 'głębiny oceanu' oraz kolorować statek piracki (bo S jest kapitanem statku pirackiego). Oczywiście skończyło się na podkradaniu siostrze plasteliny, zjadaniu kredek i roznoszeniu ich po mieszkaniu.


Do tego czytałam im książeczkę 'Zwierzęta oceanu' a w tle szumiało morze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...