Książeczki mają bardzo mało tekstu, ale są pełne rytmu i wyrazów dźwiękonaśladowczych. Zachęcają do aktywnego słuchania, wspólnej zabawy, wygłupów. Są radosne, bardzo pozytywne, pełne ciepła.
Przeżywają u nas obecnie drugie życie - kiedyś były "tymi pierwszymi" do czytania dzieciom, dziś są "tymi pierwszymi", które N czyta samodzielnie. Wszystko dzięki temu, że tekstu jest niewiele, a litery duże (i temu, że je uwielbia po prostu!). N bardzo często czyta je sobie lub braciom.
Bardzo lubię w nich też to, że rodzina jest duża i dużo rzeczy robi razem - wspólnie szykują i jedzą śniadania, pieką ciasto, grają, tańczą. Widać, że wszyscy są ze sobą blisko.
Poznajcie Bintę...
Lalo...
i Babo z Ajszą...
Jest też mama i tata...
oraz pies i kura
"Binta tańczy" porywa do tańca, ruchu, skoków, wymachiwania pupą i rękoma ("Nogi mamy tam tam tam", "Pupa Binty pimperi-pimperi-pim"). Skoczna, wesoła, z dźwiękiem bębna w tle. Czytając ją nie sposób usiedzieć w miejscu.
Binta uwielbia tańczyć. Zakłada piękne sukienki i tańczy cały dzień. Tańczy razem z mamą, siostrą Ajszą, kurą i psem w rytm wygrywany przez tatę, Lalo i Babo. Tańczą nogi Binty, mamy i Ajszy, tańczą ich pupy. Tata gra na bębnie, Lalo gra na bębnie, Babo gra.
"Lalo gra na bębnie" pokazuje dzieciom, że czas hałasu, głośnej zabawy powinien przeplatać się z czasem ciszy, kontemplacji. Zachęca do wyciszenia i wsłuchania się w odgłosy dookoła ("kap kap kap pada deszcz", "żaba śpiewa kum kum kum"). Zaczyna się bardzo powoli i spokojnie, ale gdy już wstanie Słońce, bęben Lalo gra na całego ("BOM BOM BAAM Lalo gra z całej siły").
Lalo nie rozstaje się ze swoim bębnem, wstaje wcześnie rano i już gra. Najpierw cichutko, rytmicznie. A gdy wzejdzie Słońce, Lalo budzi bębnem całą rodzinę. Wszyscy wstają i wspólnie szykują śniadanie, zapowiada się bardzo przyjemny poranek!
"Babo chce" to pierwsza książka drogi ;-) Razem z Ajszą i Babo zabieramy dzieci do lasu, pokazując im jego uroki ("patrz jagody, zobacz mrówki"). Wyprawie towarzyszy jednostajne turkotanie wózka ("turli turli tur tur tur"), szeleszczą liście drzew, trzaskają gałęzie, kica zając. Po przeczytaniu tej książeczki po prostu musimy wyjść na spacer.
Babo jest najmłodszy w rodzinie (jest niewiele młodszy od naszego V) i chce wszystko poznawać. Iść tam, wszystkiego dotknąć, dowiedzieć się, jak się nazywa. Czy jest lepszy sposób poznawania świata niż na wycieczce ze starszą siostrą? (V też przecież ma wspaniałą starszą siostrę!)
----------
Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką